Finanse

Faktura goni fakturę… Skąd mam brać na to wszystko pieniądze?!

Izabela Wiśniewska

„– Nie no, w porządku, ale Marcel no, Ty sobie w kolano strzelasz. No limit tylko 5 tysięcy? Kiedyś miałem 10… No wiem, że się spóźniałem, ale brałem więcej, a te 5 to takie nic, bo to schodzi na pniu wszystko. To chociaż ten termin mi dajcie na 21 dni. No to zastanów się, cześć”.

– Ehh… – westchnął Mirek, rzucając na stół najnowszego iPhone’a. – Znów wszystkim tłumaczyć, jak się biznes robić powinno, no czego oni nie rozumieją, no czego?! – Zniesmaczony odbytą rozmową z jednym ze swoich dostawców, siadł do komputera i odruchowo kliknął w skrzynkę mailową.

– No to co my tu mamy… „Przypomnienie o płatności”, „Ponaglenie”, „Spóźnienie 5 dni”… Oooo! Jak do piątku zrobię przedpłatę na poduszki Luxemberga, to zgarnę 20% dodatkowego rabatu! Dobra, to zbieram na to!

I wtedy do biura wpada Maciek:

– Szefie, bo w drukarce się toner skończył i tak sobie pomyśleliśmy z Filipem, że może by tak nową kupić?

Ta ma już ze 3 lata, swoje podrukowała, a te nowe to są cichsze i szybsze chyba…

Mirek, oderwany od przeglądania poczty, nieco zmarszczył brwi i po chwili namysłu uznał, że rzeczywiście przydałby się nowy sprzęt.

No bo jak to tak, korzystać z przestarzałych rozwiązań, kiedy technika tak bardzo gna do przodu i co roku zdumiewa liczbą nowości?

– Chodź, Maciek, chodź, pewnie macie już coś upatrzone – wy młodzi to siedzicie w tych nowinkach cały czas, pokaż i zamówimy. Pewnie w Quazifi już takie mają, to my w tyle nie możemy zostać, co nie? – Kącik ust drgnął mu w lekkim półuśmiechu. W końcu inwestycja w firmę to dobra inwestycja, na tym się nie oszczędza!

Tak, Mirek od zawsze chciał widzieć swoją firmę jako nowoczesną i nadążającą za bieżącymi trendami. I każdy taki koszt stanowił dla niego powód do dumy.

Gdy za trzy dni testowali nowy zakup, okazało się, że zbyt dużej różnicy w szybkości drukowania to nie ma… Ale za to ten design! Modnego i rzucającego się w oczy wyglądu to temu kombajnowi nie można było odmówić.

Mijały kolejne dni. Stara drukarka zdążyła już na dobre zagościć w kartonie ustawionym na końcu magazynu, a entuzjazm z nowego zakupu odszedł w zapomnienie.

We wtorek – podczas porannej kawy – padła propozycja kolejnej nowinki, tym razem z ust Filipa:

– …bo u mojego kolegi w firmie to szef im prywatną opiekę medyczną opłaca – i to dla całej rodziny!

„Prywatną opiekę… – pomyślał Mirek – no czego to już nie wymyślą. Moi grupówkę już mają, w sumie od początku, ale ci prywatni lekarze… no ma to sens!”.

– A gdzie mają to wykupione? Zadzwonię do naszego agenta, zobaczymy, co by miał dla nas takiego. W sumie to całkiem ciekawa opcja… Szczególnie teraz, jak dostać się do lekarza to z cudem graniczy.

Chłopaki zgodnie pokiwali głowami i widać było w ich oczach błysk zadowolenia. Wiedzieli, że szef często podłapuje to, o czym mówią między wierszami – tak było i w tym przypadku.

Dzięki tej uważności i zdolności wyłapywania ważnych dla pracowników tematów Mirek uchodzi za bardzo „spoko szefa”. W końcu sam trafiał kiedyś na szefów-idiotów, aż w końcu porzucił etat, który – właśnie przez beznadziejnych kierowników – przeokropnie go wkurzał.

Postanowił sobie, że nigdy, przenigdy nie będzie takim szefem. I to mu się udaje – na jego własny sposób, bo złożony ze spełniania zachcianek swoich pracowników.

A jednak mimo tego, że tak bardzo się stara, ciągle dzieje się coś złego. Ciągle coś jest nie tak. Nawet pojawiła się na ten temat pewna teoria:

– Ale szefie, no, my się z tym pakowaniem nie wyrabiamy, dlatego opóźnienia są, przydałby się ktoś jeszcze…

– Naprawdę macie aż tyle roboty? Hmm… wydaje mi się, że ze 3 lata temu to ja to sam robiłem… – w głowie Mirka zapaliła się kontrolna lampka, ale nie na długo. – No ale może rzeczywiście… Bo w sumie co ja porównuję, jakby nie patrzeć, klientów przybywa.

– Tak, szefie, i to bardzo! – wtrącił Maciek. – No widzi szef, tam leżą jeszcze paczki z niedzieli, tam poniedziałek rozgrzebany, w sumie się od tego nie odrywamy, a mamy dziś środę. Na pewno jest nas za mało do tego – tłumaczył, zaciągając się świeżo zapalonym papierosem.

– To czemu dopiero teraz z tym przychodzisz? Już nam jakieś negatywy za opóźnienia wjechały. To trzeba jakieś ogłoszenie napisać – chyba że masz kogoś, kto szuka pracy? – Mirek uznał to za świetny pomysł: przecież wszyscy wiedzą, że lepiej zatrudniać znajomych, od razu można im ufać, a i dać zarobić swojemu to jakby wyciągnąć do kogoś pomocną dłoń.

– Wiem, że Filip coś wspominał, że jego szwagier czegoś szuka, trzeba by z nim zagadać. A mówił, że zacząć to może od zaraz – byle coś się trafiło.

– To mamy dogadane, jak skończysz fajkę, to idź do niego po numer, zadzwonię i niech jutro przychodzi – powiedział Mirek, zamykając drzwi busa i zostawiając pod firmą palącego Filipa. W końcu ktoś po towar jechać musiał, no a pracownicy przecież z robotą byli w lesie.

A jaki był koszt tych trzech pomysłów? No lekką ręką poszło koło 9 tysięcy złotych. A dwa z tych trzech zobowiązań wiążą się z kosztami, które ponieść trzeba co miesiąc.

A gdyby tak te 3 rozmowy potoczyły się inaczej?

Gdyby Mirek podszedł do tematu bardziej racjonalnie niż emocjonalnie?

Gdyby nie obawiał się reakcji pracowników?

Gdyby zrobił tak:

#1 – Szefie, bo w drukarce się toner skończył i tak sobie pomyśleliśmy z Filipem, że może by tak nową kupić?

Ta ma już ze 3 lata, swoje podrukowała, a te nowe to są cichsze i szybsze chyba…

– Nową? A już coś macie pewnie na oku?

– Noooo taaaaak, taką jak tutaj, nowe funkcje… i jak ona wygląda, szefie, no kosmos! Szef zobaczy! – zwinnym ruchem podekscytowany Maciek obrócił laptopa w stronę Mirka.

– Ładna, ładna rzeczywiście. I jedyne 2,499 zł. A przypomnij mi, ile nowy toner kosztuje?

– Szef poczeka chwilę. – Maciek od niechcenia otworzył kolejną kartę i wstukał nazwę urządzenia. – Jest! Oryginał 80 zł, a zamiennik 29.

– No! Dobra robota – to już chyba masz odpowiedź. Zamów z 5 tych tonerów, będzie na dłużej. A o nowej drukarce pogadamy, jak ta już naprawdę przestanie działać. Zapisz model, wrócimy do tematu – uśmiechnął się Mirek i, wychodząc z pokoju, poklepał po ramieniu nachmurzonego Maćka.

Właśnie tym sposobem w kieszeni Mirka zostały ponad 2 tysiące. Można? Można.

#2 – …bo u mojego kolegi w firmie to szef im prywatną opiekę medyczną opłaca – i to dla całej rodziny!

– Całkiem ciekawa opcja, rzeczywiście, dostać się do lekarza teraz to jakaś tragedia. Chłopaki, jak chcecie, zapytam naszego agenta, czy miałby jakąś taką ofertę dla nas.

– Super pomysł, to ja bym chciał dla naszej 5! – z entuzjazmem wypalił Filip – dumny tata 3 rozbrykanych chłopców.

– Dobrze, dobrze, tylko na tę chwilę firma ma wiele innych zobowiązań, bo nie wyrabiamy się z niektórymi rzeczami – sami wiecie. Ja Wam mogę zorganizować taką ofertę, ale opłacać musielibyście to sami. Co najwyżej mogę dorzucić się do Was, rodzinę bierzecie na siebie.

I nie, Mirek wcale nie stracił przez to tytułu „fajnego szefa”. Wręcz przeciwnie. Chłopaki bez problemu zgodzili się na takie warunki.

A w firmie zostało kilkaset złotych miesięcznie.

Tym sposobem docieramy do ostatniej – najdroższej z punktu widzenia pracodawcy – sytuacji:

#3 – Ale szefie, no, my się z tym pakowaniem nie wyrabiamy, dlatego opóźnienia są, przydałby się ktoś jeszcze…

– Nie wyrabiacie się, mówisz? No dobra, to zastanówmy się, co takiego się dzieje. Ja jutro przyjdę z samego rana i przeanalizujemy dzień. Może gdzieś tracimy czas, a dałoby się coś przyspieszyć?

– Szefie, ale łatwiej będzie kogoś dobrać, no szwagier Filipa szuka pracy teraz, nadawałby się.

– Wezmę to pod uwagę, ale najpierw przeanalizujmy sytuację. Mam taką specjalną checklistę, która pomoże nam zaprojektować ewentualne stanowisko. Zobaczymy, czy rzeczywiście jest nam ktoś nowy potrzebny, a jak wyjdzie, że tak, to przy okazji ustalimy, co miałby robić.

Bo władować się w kolejnego pracownika to naprawdę nie jest problem. Problem rodzi się w momencie braku wiedzy o prawdziwych powodach, w tym przypadku, opóźnień.

Z tych trzech sytuacji, w jakich znalazł się Mirek, to właśnie ta ostatnia – nowy pracownik – jest tą najdroższą.

Dlatego pojawia się pytanie – skąd pracodawca ma wiedzieć, czy nowy pracownik to paląca potrzeba, czy tylko pomysł pracowników na szybkie „rozwiązanie” problemu, który swoją przyczynę może mieć zupełnie w innym miejscu?

Mirek wspomniał o użyciu checklisty. Ale to nie jest żadna przypadkowa checklista. Korzystają z niej tylko ci przedsiębiorcy, którzy zamiast narzekać na małą liczbę klientów i jednocześnie na brak rąk do pracy, szukają pieniędzy, zaczynając od swojej własnej firmy.

Jedno z narzędzi, z którego korzystają, to checklista o nazwie Ekspresowy Planer Wynagrodzeń. Otrzymasz go po wpisaniu swojego adresu e-mail w formularzu poniżej.

Dzięki niemu w 9 minut określisz:

  • czy nowy pracownik jest Ci rzeczywiście potrzebny,
  • jeśli tak – dopasujesz jego wynagrodzenie do stanowiska w taki sposób, aby nie był to tylko kolejny koszt, a konkretna inwestycja – w większe zyski i rozwój firmy,
  • dowiesz się, czy obecna struktura zatrudnienia w Twojej firmie jest wykorzystana w 100% – czy może jednak gdzieś gubi się potencjał ludzi, których już masz.

W firmie Mirka okazało się, że nowy pracownik jest mu zupełnie niepotrzebny. Wystarczyło przeanalizować wszystkie czynności, jakie każdego dnia wykonywali Filip i Maciek. Niewielkie zmiany i zakup jednego programu integrującego skrócił czas wykonywania zadań aż o ⅓!

Chłopaki nie dość, że zaczęli się wyrabiać, to jeszcze uzyskali zapas czasu na inne czynności, które zwykle leżały ugorem.

Może u Ciebie też wystarczy zmienić tylko kilka rzeczy, aby dostrzec pieniądze leżące na podłodze w Twojej firmie?

Przekonaj się sam, pobierając już teraz Ekspresowy Planer Wynagrodzeń!

Już na Ciebie czeka:

Ekspresowy Planer Wynagrodzeń!



W 12 minut dowiesz się:

  • dlaczego w ogóle powinieneś pomyśleć o pracowniku i czy dla Twojej firmy to „odpowiedni moment”?
  • czy stać Cię na pracownika? Ba! Dowiesz się nawet, ile na nim zarobisz!
  • czy Twoi obecni pracownicy są dobrze wynagradzani (i dlaczego powinni)?

planer-wynagrodzen-form

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Izabela Wiśniewska

Ukończyła studia z ekonomii menedżerskiej, finansów przedsiębiorstw i podyplomowe z zarządzania sprzedażą. Swoją karierę zaczynała w jednej z 5 największych korporacji w Polsce i… szybko przekonała się, że to nie dla niej.
Pasjonatka i praktyk biznesu, sprzedaży, marketingu i zarządzania (ludźmi i czasem). Od 2015 roku współpracuje ze sklepami internetowymi, tworząc dla nich treści, konsultując i wdrażając strategie.