Efektywność Inspiracje

To jedyny sposób na to, by dotrzymać noworocznych postanowień

Małgorzata Trzaskowska

Jest coś magicznego w sylwestrowo-noworocznym czasie, kiedy jeden rok się kończy, a następny zaczyna. Niby nic takiego, niektórzy twierdzą nawet, że Sylwester to przecież dzień jak co dzień, jednak wszyscy mamy tę chwilę zatrzymania, choćby krótki moment refleksji. Jakiś rozdział się kończy. Odcinamy się grubą kreską i patrzymy z nadzieją, jak otwierają się inne drzwi. I zapraszają do nowego rozdania. Czysta karta, nowa data, nowe ambitne plany.

Wiele osób czuje potrzebę uświęcenia tego czasu ambitnymi postanowieniami: nauczę się angielskiego, w końcu rzucę palenie, będę codziennie medytować, zacznę pracować mniej za więcej, znajdę czas na zabawę z dziećmi, pójdę na jogę, może nawet będę wychodzić z firmy o 16.

I z taką imponującą listą, i wiarą, że tym razem damy radę, wchodzimy w Nowy Rok. A potem...

Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:

  • dlaczego Twoja noworoczna motywacja wkrótce zniknie,
  • czego potrzebujesz, by postanowienia i cele miały szansę na realizację,
  • czy warto się zastanowić, jakiego właściwie chcesz życia.


Powtórka z rozrywki?

Też tak masz? Z werwą rzucasz się w nowe aktywności? Jest energia, jest działanie! Podczas tych kilku dni wolnego między Bożym Narodzeniem a Trzema Królami naładowałaś baterie i czujesz przypływ sił. A świadomość, jak to teraz Twoje życie pięknie się odmieni, jeszcze je podsyca.

Ale niestety z czasem zauważasz, że ekscytacja słabnie. Entuzjazmu jakby mniej. Motywacja stopniowo, lecz nieubłaganie znika. A stara rutyna wraca coraz częściej.

Dźwięk budzika pół godziny wcześniej niż zwykle, zapraszający do porannej medytacji, wzbudza w Tobie niechęć. Zirytowana wyłączasz go i angażujesz całą siłę woli, by zwlec się z łóżka. Po kilkunastu dniach po raz pierwszy rezygnujesz, obiecując sobie, że to tylko dzisiaj i że jutro już wracasz do swojego celu.

Ale ten pierwszy raz to początek końca. Bo od tego momentu odpuszczasz coraz częściej po to, by w końcu całkiem dać sobie spokój. W ten sposób po kilku czy kilkunastu tygodniach Twoje postanowienie odchodzi do przechowalni, aby spędzić tam kilka miesięcy i wypłynąć z początkiem stycznia. Wtedy znów będziesz się zarzekać, że w tym roku to już na pewno…

Zrób przestrzeń

Większość znanych mi osób (włączając mnie) przerabiała taki scenariusz. Czytałam gdzieś, że aż 92% osób rezygnuje z większości swoich postanowień przed końcem pierwszego kwartału. Nie wiem, czy te dane są prawdziwe, ale moje własne doświadczenia, relacje znajomych czy komentarze, które czytam w mediach społecznościowych, zdają się to potwierdzać.

92% to bardzo dużo! „O co tu chodzi” – zastanawiałam się nieraz. Aż kiedyś dokonałam ważnego odkrycia: jeżeli zapraszasz do swojego życia coś nowego, zrób na to przestrzeń! Przygotuj się mentalnie i wygospodaruj czas.

Brak czasu – bolączka większości przedsiębiorczych kobiet. Własny biznes, rodzina, dom, dzieci, milion spraw do załatwienia. Wszystko ma być ogarnięte i zapięte na ostatni guzik. Grafik trzeszczy, wypełniony po brzegi. A tu w styczniu: „Tadaaam, noworoczne postanowienia! Pół godziny ćwiczeń każdego ranka, nauka nowego języka, codzienna medytacja, spacery z dziećmi”.

Tylko gdzie Ty chcesz to upchnąć, zapracowana kobieto? W swój dotychczasowy napięty harmonogram? Oczywiście, że tak! Jesteś przekonana, że jak się zorganizujesz, to dasz radę. Albo w ogóle się nad tym nie zastanawiasz, licząc, że jakoś to będzie.

Żeby coś nowego mogło wejść, coś starego musi wyjść

A jeżeli już naprawdę nie wciśniesz niczego więcej w ciągu dnia? O, to nic takiego! Zawsze można przecież później się położyć albo wcześniej wstać. I tak okradasz siebie ze snu, wieczorem wkuwając słówka albo czytając, a rano wstając wcześniej po to, by poćwiczyć lub pobiegać.

Jak długo jesteś w stanie tak pociągnąć? W którymś momencie Twój organizm zaprotestuje, domagając się swoich praw, a Ty poddasz się z poczuciem winy i tym krytycznym głosem w głowie, jaka to jesteś niekonsekwentna i pozbawiona silnej woli.

Ale to nie o silną wolę chodzi, tylko o zrobienie przestrzeni. Zwłaszcza w przypadku postanowień, które wymagają zaangażowania Twojego czasu.

Możesz to zrobić w następujący sposób:

  • usiądź z kartką papieru i wypisz swoje postanowienia, podając ilość czasu, jaką zamierzasz przeznaczyć na ich realizację,
  • teraz pomyśl o tym, z czego możesz zrezygnować, jakie zadania delegować albo co porzucić, aby wygospodarować czas na nowe aktywności,
  • stwórz swój nowy harmonogram dnia uwzględniający powyższe zmiany i trzymaj się go.

Jeżeli będziesz potrzebowała dla siebie 30 minut rano, pomyśl jakie zadania w pracy możesz delegować innej osobie, aby móc pojawić się w firmie pół godziny później, bez uszczerbku dla realizacji Twoich celów biznesowych. Jeżeli chcesz ekstra czas wieczorem, zastanów się, co możesz zmienić w organizacji domowych obowiązków, kogo poprosić o pomoc i komu powierzyć wybrane czynności, aby ten czas uzyskać.

Jeszcze jeden kamyk do plecaka

Przyjrzyj się też temu, co albo kto kradnie Twój czas. Może masz zwyczaj zbyt często przeglądać swoje profile w mediach społecznościowych w poszukiwaniu nowych newsów albo w obawie, że coś Cię ominie?

A może masz koleżankę, która dzwoni do Ciebie co drugi wieczór i przez pół godziny zwierza Ci się ze swoich problemów z mężem albo narzeka na swojego szefa?

Wyznacz sobie ograniczony czas, jaki będziesz spędzać na Facebooku czy Instagramie i trzymaj się go. A koleżance postaw granice. Pamiętaj, że to od Ciebie zależy, czy ktoś uszanuje Twoją przestrzeń czy nie.

Jeżeli nie przeprowadzisz tej analizy i nie wygospodarujesz czasu, po kilku czy kilkunastu dniach zaczniesz odczuwać ciężar z powodu nowych aktywności, które sobie dołożyłaś. I choć w założeniu miały one być czymś przyjemnym (chwila zatrzymania przy porannej medytacji lub godzinka w fitness klubie), nieuchronnie zmienią się w uciążliwy obowiązek. W niedogodność, o której będziesz myśleć z niechęcią. W powinność, którą będziesz wykonywać, pokonując wewnętrzny opór. Aż do momentu, kiedy już nie będziesz w stanie. A to przecież nie tak miało być, prawda?

Moje czy nie moje?

No dobrze, a co z innymi postanowieniami, takimi jak rzucanie palenia albo rezygnacja ze słodyczy? Dlaczego nie jesteśmy w stanie w nich wytrwać, mimo że nie wymagają od nas specjalnej aktywności?

Z moich obserwacji wynika, że najczęściej ponosimy porażkę wtedy, gdy te postanowienia nie wynikają tak naprawdę z naszych wewnętrznych potrzeb albo gdy nie czujemy, że same naprawdę tego chcemy.

Dzieje się tak wtedy, gdy np. postanawiasz rzucić palenie z rozsądku. Bo powinnaś, bo tak powiedział lekarz, bo rodzina narzeka na dym albo nieprzyjemny zapach. Albo kiedy rezygnujesz ze słodyczy ze strachu, że z tymi kilkoma kilogramami więcej staniesz się nieatrakcyjna dla męża lub dlatego, że Twoja koleżanka z „troską” wspomniała, że chyba Ci się przytyło…

Dopóki SAMA nie będziesz chciała zmiany, dopóki nie będzie to wypływać z Twojego serca, z Twojego głębokiego przekonania, z Twojej wewnętrznej autentycznej potrzeby, prawdopodobnie trudno Ci będzie wytrwać w takim postanowieniu. Bo wzięłaś na siebie coś, co nie jest Twoje. I choć próbujesz wszystkich dookoła (i siebie) przekonać, że jest inaczej, nie bardzo Ci to wychodzi.

Intencja czy cel?

Jeszcze inaczej sprawa się ma z postanowieniami celami – kiedy obiecujesz sobie, że w tym roku rozwiniesz swój biznes, wprowadzisz na rynek nowy produkt albo usługę albo wybudujesz dom.

Większość ludzi wyznacza sobie cel, mając nadzieję, że realizacja tego celu doprowadzi ich do szczęśliwego, spełnionego lub choćby lepszego życia. Niestety zdarza się, że już po osiągnięciu celu odkrywamy, że nie o to chodziło. Że owszem weszliśmy na drabinę, tylko że była ona przystawiona do niewłaściwej ściany.

Jak wytyczać cele, które będziesz realizować skutecznie i z lekkością uczę w moim kursie online „Wytyczaj i realizuj cele w zgodzie ze sobą”. Szczegóły możesz sprawdzić tutaj.

Dlatego jestem zwolenniczką zaczynania od końca.

Najpierw określ, jak chciałabyś żyć, jak się czuć, jaką masz wizję swojego wymarzonego życia, co jest dla Ciebie ważne i dlaczego, a dopiero potem pozwól, aby z tego wypłynął Twój cel. Albo jak kto woli – intencja. Bardziej poczuj, niż wymyśl, czego tak naprawdę pragniesz, odpowiedz sobie, dlaczego tego chcesz, i żyj tak, jakby to się już działo. (Więcej na ten temat piszę w artykule Co zrobić, gdy przestaje Ci się chcieć).

I odpuść skupianie się na wyniku. Nie sprawdzaj co chwila, czy „już wyrosło”, zwłaszcza jeżeli dopiero zasiałaś. Skup się na działaniu tu i teraz. A gdy napotkasz przeszkody, nie zrażaj się tym i bądź elastyczna. Zaufaj życiu. Być może ono delikatnie próbuje przekierować Cię na nieco inny tor, abyś mogła osiągnąć coś jeszcze lepszego i piękniejszego niż to, co sama dla siebie zaplanowałaś.

Życzę Ci powodzenia w realizacji Twoich postanowień/celów/intencji, nie tylko tych noworocznych. Bo przecież każdy dzień Twojego życia jest dobry na to, by zacząć wprowadzać zmiany. Jeżeli poczujesz, że naprawdę tego chcesz.

POBIERZ BEZPŁATNY (0 zł) PORADNIK

„Przebudzenie Przedsiębiorcy”

7 ważnych lekcji dla każdego właściciela (małej) firmy



  • Jak zmienić ciągłe "gaszenie pożarów" w firmie w stabilny wzrost,
  • 3 proste (i skuteczne) narzędzia, które sprawią, że Twoi pracownicy zawsze będą wiedzieli co i jak mają zrobić,
  • 5 kluczowych elementów strategii biznesowej, bez których nie osiągniesz wysokich zysków.

pp_new

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Małgorzata Trzaskowska

Coach, trenerka rozwoju osobistego, autorka książki „Jesteś wartościowa! 10-tygodniowy trening doceniania siebie”. Propagatorka życia w zgodzie ze sobą, autorka bloga ogrodprzemian.pl i licznych artykułów o tematyce rozwojowej, mówczyni.

Po kilkunastu latach pracy menedżerskiej w międzynarodowych korporacjach rozpoczęła nowy etap swojej zawodowej drogi. Obecnie wspiera kobiety, prowadząc indywidualne sesje coachingowe i warsztaty oraz dzieląc się wiedzą i inspiracją na swoim fanpage’u.