Efektywność Work-life balance

„Przecież nie mogę tak po prostu odpuścić” – 3 błędy, przez które prowadzenie firmy staje się męczarnią

Katarzyna Trzonek-Maciejewska

Wsadziła synka do samochodu, w biegu trzasnęła drzwiami i wskoczyła na fotel kierowcy. Ruszyła z rykiem silnika, odgarniając z czoła przydługą grzywkę. Musi w końcu iść do fryzjera, ale kiedy?

Jeszcze tylko: poczta, zakupy, położyć młodego spać i ogarnąć tę całą papierologię do nowego projektu. Magda miała nadzieję, że dziś w końcu pójdzie do łóżka przed północą.

Ze snucia tych porywających planów na wieczór wyrwały ją łzy Stasia, które, jak zauważyła w tylnym lusterku, ciekły mu po policzkach.

Stasiu, co się stało? Coś Cię boli?! – spytała.

Chłopiec tylko smutno pokręcił główką. Ale łzy nie przestawały płynąć z tych jego wielkich, niebieskich oczu, które tak ją zawsze rozczulały. Zatrzymała samochód w pierwszym możliwym miejscu i próbowała nawiązać rozmowę.

Staś, jeśli nie powiesz, o co chodzi, to nie będę mogła Ci pomóc… Proszę, powiedz coś!

Na nic zdawały się jej prośby i błagania jeszcze przez kilka dobrych minut, aż w końcu…

Bo… bo… – zaczął, wciąż łkając – no bo Maciek z 4B powiedział, że mnie nie kochasz. Że wolałabyś, żeby mnie nie było. Bo zawsze odbierasz mnie ze świetlicy na końcu. Zawsze! Dzisiaj też słyszałem, jak pani Małgosia mówiła przez telefon, że jeszcze chwila i nie wytrzyma, bo ZNOWU przeze mnie spóźni się na autobus… Nigdy nie przychodzisz na szkolne przedstawienia, a o zebraniach rodziców zapominasz… Maćka rodzice mówią, że tacy ludzie jak Ty nie powinni mieć dzieci, bo nie wiadomo, co ze mnie wyrośnie…

Magda poczuła, jak jej serce rozpada się na milion małych kawałków. Próbowała coś powiedzieć, ale głos uwiązł jej w gardle. Patrzyła na tę twarzyczkę, którą kochała najbardziej na świecie, dla której zrobiłaby wszystko (przecież to głównie dla niego tyle pracuje, nie zważając na swoje zmęczenie!) i czuła bezsilność.

Próbowała się niezdarnie tłumaczyć, ale nawet samej siebie nie potrafiła przekonać.

A przecież robi to wszystko, żeby zapewnić Stasiowi najlepszy możliwy start. Taki, którego sama nie miała. Musi się trochę poświęcić. No nie da się inaczej!

Wracali w ciszy.

W domu zaczęła się gonitwa myśli: „Ale przecież nie mogę tak po prostu odpuścić… Nie mogę nagle pracować mniej, ta firma beze mnie sobie nie poradzi! Tyle pracy włożyłam w jej rozwój, nie rzucę wszystkiego ot tak! Staś jest jeszcze mały i wszystkiego nie rozumie, kiedyś na pewno to doceni!” – próbowała przekonać samą siebie.

Mimo potwornego zmęczenia tej nocy nie mogła zasnąć. Rano nie pozostało jej nic innego jak zacisnąć zęby, wypić o jedną kawę więcej niż zwykle i wrócić na tory, które miały doprowadzić ją i jej synka do miejsca, o którym ona kiedyś mogła jedynie marzyć…

Widzisz, Drogi Czytelniku, rzeczywistość wielu przedsiębiorców w Polsce tak właśnie wygląda. Pracują ponad swoje siły, poświęcając to, co najcenniejsze – swój czas, którego za nic nie da się cofnąć. I relacje z najbliższymi, których czasem nie da się już odbudować.

Choć zwykle myślą, że to „tylko etap” i „już za chwilę wszystko będzie wyglądało inaczej”, to często ich harówa kończy się na emeryturze… albo i nie, bo wiadomo, jakie są emerytury przedsiębiorców. No i o ile oczywiście, narażeni na niezliczoną liczbę stresów, do niej dożyją.

Myślisz, że nie da się inaczej? Że tak to już jest na swoim?

Ale przecież są właściciele firm, którzy jeżdżą na wakacje, spędzają z dziećmi każde popołudnie i zabierają parterów na randki. Przynajmniej raz w tygodniu! A ich doba wcale nie jest dłuższa…

„No ale w mojej branży tak się nie da” – często słyszymy od przedsiębiorców.

Czy na pewno?

Przy dłuższej rozmowie okazuje się jednak, że chodzi o coś zupełnie innego. Przede wszystkim…

…chcą zrobić wszystko sami (błąd #1)

Księgowa? Bez przesady, księgowość JDG jest banalnie prosta, sama sobie poradzę. Asystentka? Jeszcze mnie nie pogrzało, żeby komuś płacić za umawianie spotkań. Sama potrafię prowadzić swój kalendarz!

Marketingowiec? Oni nie mają pojęcia o mojej branży, zanim komuś to wytłumaczę, to już napiszę 10 wpisów na fejsa.

Tak wyglądały początki firmy Magdy. Choć pierwsze pieniądze zarobiła dość szybko, to nie wyobrażała sobie, by je wydać na pensję dla kogoś jeszcze. Bo przecież to wszystko może ogarnąć! Będzie taniej!

Po roku przyszedł moment, że już sama się z niczym nie wyrabiała i musiała rezygnować z klientów, więc… postanowiła zatrudnić kogoś do pomocy. Potem jeszcze jedną osobę. I jeszcze jedną.

Ale szybko się okazało, że NIKT nie jest w stanie zrobić swojej roboty porządnie. I tak musiała wszystko poprawiać, sprawdzać po pięć razy i upominać. Skończyło się tak, że mając pracowników i tak sama zasuwała, bo jak ona czegoś nie zrobiła to… szkoda gadać!

Znasz to skądś?

Tylko widzisz, Magda zapomniała o pewnej bardzo ważnej rzeczy. Nie potrafiła przekazywać swoich obowiązków ani oddawać odpowiedzialności pracownikom.

Mówiła: „Złóż zamówienie w drukarni!”, i było dla niej oczywiste, że chodzi o te same plakaty, które drukowali rok temu, a dla pracownika – że ma złożyć zamówienie na nowe ulotki na konferencję, o której rozmawiali trzy dni wcześniej.

Wielu właścicieli firm ma z tym problem. Rzeczy, które dla nich są oczywiste, dla pracowników wcale takie być nie muszą. A wystarczyłoby odpowiednie przygotowanie, żeby przedsiębiorcy przestali…

…marnować czasu na proste rzeczy (błąd #2)

„Dobra, to ja już to zrobię!” – Magda najczęściej tak reagowała na nadmiar pytań, którymi zalewali ją pracownicy. Regularnie! W końcu ile można tłumaczyć to samo?

Może i było szybciej w tym konkretnym przypadku, ale czy wyręczanie pracowników czegoś ich uczy? Poza tym oczywiście, że jak coś, to „szef to ogarnie”.

U naszej bohaterki skończyło się to tym, że codziennie słyszała:

Szefowooo, bo papier toaletowy nam się skończył, gdzie znajdę nowy?

Ten klient znowu coś chce i już nie wiem, jak z nim rozmawiać, przekręci Pani do niego?

Nie widzę tych kartonów na magazynie, zerknie Pani ze mną?

W efekcie każdego dnia zajmowała się gaszeniem pożarów, a do swoich zadań zabierała się dopiero wtedy, gdy wszyscy już poszli do domu. Inaczej po prostu się nie dało! Czas, który spędzała w firmie, przeciekał jej przez palce.

Plany dnia? Planować to mogła sobie co najwyżej, co zje na obiad, bo już tego o której, nigdy nie mogła przewidzieć.

Nic dziwnego, że ciągle czuła, że robi niewystarczająco dużo, miała wyrzuty sumienia zarówno wtedy, gdy była w domu (bo zaniedbuje firmę), jak i wtedy, gdy pracowała (bo zaniedbuje rodzinę).

W efekcie…

…ciągle była w pracy (błąd #3)

No bo jak tu odpocząć, kiedy tyle spraw na głowie? Jak odpuścić, kiedy pracownicy sami sobie nie poradzą?

Magda nie pamięta już wolnego weekendu, bo nawet nie będąc fizycznie w firmie, nadrabiała wtedy jakieś zaległości. Urlop? Tylko pod telefonem i z komputerem – na wypadek, gdyby coś nagle wybuchło i trzeba było szybko działać. Wieczory, po położeniu spać synka, też najczęściej spędzała na uzupełnianiu dokumentów – bo w firmie nigdy nie było na to czasu.

Efekty to nie tylko niezrozumienie syna, ale także… przemęczenie, które nie pozwalało jej dawać z siebie 100%. A to z kolei oznaczało, że pracowała mniej wydajnie i… dłużej. Kółko się zamyka.

„Tak to już jest, jak jesteś na swoim, to o wolnym możesz zapomnieć” – twierdzi wielu przedsiębiorców. W końcu trudno tak nagle zostawić wszystko, co już kosztowało Cię tyle wyrzeczeń i pracy, prawda?

A gdybym Ci powiedziała, że…

…pracując od rana do nocy, jesteś na najlepszej drodze, żeby ZNISZCZYĆ swoją firmę?

Przesadzam?

To pomyśl, czy przemęczony naprawdę jesteś w stanie dawać z siebie wszystko? Niczego nie przeoczysz? Nie zirytujesz się bez powodu na pracowników, wprowadzając nerwową atmosferę? Znajdziesz przestrzeń na to, by zastanowić się nad swoją firmą i upewnić, że Twoje działania zmierzają w dobrym kierunku?

Masz prawo myśleć, że to bzdura. W końcu wyłącznie Ty wiesz, ile czasu pożera Twoja firma. I ile możesz stracić, jeśli czegoś nie dopilnujesz.

Tylko wiesz co?

Nasi klienci już odkryli, że da się inaczej. Nie muszą być w firmie non stop, żeby wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku.

Wiem, to może brzmieć zbyt pięknie.

Ale…

... mam dla Ciebie coś, dzięki czemu już niedługo Twoja firma może tak właśnie wyglądać. A Ty w końcu znajdziesz czas na to, co najważniejsze – na bliskich, przyjaciół i Twoje hobby.

Wystarczy, że wypełnisz formularz poniżej, a na Twojej skrzynce mailowej wyląduje szkolenie przygotowane przez naszego Coraz Lepszego Szefa. To unikalny poradnik człowieka, który kiedyś zbudował dochodowy biznes, wymagający jego obecności… 1 godzinę w tygodniu.

1 godzinę!

U Ciebie to niemożliwe? Nie w tej branży? Jeszcze nie teraz?

Jeśli w Twojej głowie pojawiają się kolejne wymówki – nic mi do tego.

Jednak coś mi mówi, że skoro doczytałeś ten artykuł do końca, to pewnie chciałbyś zbudować firmę, której będziesz szefem, a nie pracownikiem. Taką, która będzie zarabiała nawet wtedy, gdy zdecydujesz się wyjechać na miesiąc w Bieszczady. Albo spędzać WSZYSTKIE popołudnia ze swoimi dziećmi. Która do tego da Ci pewność, że w razie niespodziewanej choroby nie zostaniesz bez środków do życia.

A to DA SIĘ zrobić. Niezależnie od branży i aktualnego poziomu rozwoju Twojej firmy.

Pobierz szkolenie i zobacz, jak sprawić, by w końcu Twoja firma zaczęła działać tak, jak sobie wymarzyłeś. Zanim Twoje dzieci dorosną, pamiętając z dzieciństwa tylko to, że wiecznie Cię nie było.

PS

Jeśli czekasz na odpowiedni moment na zmiany, to… lepszego nie będzie. Jeszcze jeden krok dzieli Cię od decyzji o zbudowaniu firmy, z której będziesz dumny. Zrób go już teraz!

POBIERZ BEZPŁATNY (0 zł) PORADNIK

„Przebudzenie Przedsiębiorcy”

7 ważnych lekcji dla każdego właściciela (małej) firmy



  • Jak zmienić ciągłe "gaszenie pożarów" w firmie w stabilny wzrost,
  • 3 proste (i skuteczne) narzędzia, które sprawią, że Twoi pracownicy zawsze będą wiedzieli co i jak mają zrobić,
  • 5 kluczowych elementów strategii biznesowej, bez których nie osiągniesz wysokich zysków.

pp_new

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Katarzyna Trzonek-Maciejewska

Absolwentka socjologii na UŁ, która po studiach trafiła na ponad 6 lat do... księgowości korporacyjnej. Czuła, że to nie jest droga dla niej i postanowiła coś zmienić – m.in. ukończyła studia podyplomowe „Nowoczesna komunikacja marketingowa” na Uniwersytecie SWPS.
Teraz zajmuje się tym, co chciała robić od zawsze – pisze. Swoimi tekstami wspiera marketing kilku marek, a w CLF tworzy artykuły i reklamy.
Jej pasją są podróże i języki obce.