Inspiracje

Syndrom oszusta – jak go przezwyciężyć?

Małgorzata Trzaskowska

Skrada się po cichu, obejmuje niepostrzeżenie i trzyma mocno. Zasiewa w naszych głowach zwątpienie, podejrzliwość i poczucie, że coś jest nie tak. Z nami, z tym, co osiągamy, z tym, że ludzie nas chwalą. Niedowierzanie i czające się gdzieś pod skórą przekonanie, że kogoś oszukaliśmy i że zaraz wszystko się wyda…

Nie leczą go sukcesy, nie zagłuszają komplementy. Wprost przeciwnie – czyjeś gratulacje czy słowa uznania mogą go nawet podsycać.

Syndrom oszusta, to o nim mowa.

Sprawdźmy, jak sobie z nim poradzić?

Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:

  • jak rozpoznać syndrom oszusta,
  • skąd się wziął i jaki wpływ może mieć na Twoje życie,
  • co warto robić, by go przezwyciężyć.


Kto jest oszustem?

Jeżeli kiedykolwiek doświadczyłeś poczucia, że Twoje sukcesy nie są prawdziwe, że swoje osiągnięcia zawdzięczasz jedynie szczęściu, przypadkowi czy zbiegowi okoliczności, a do tego dochodzi jeszcze jakiś rodzaj zażenowania, kiedy słyszysz pochwały albo gratulacje – zaczynasz czuć się jak oszust. Zaczynasz wierzyć, że nie zasługujesz, bo nie jesteś wcale taki dobry.

Czujesz się jak cwaniak, któremu udało się wzbudzić w ludziach przekonanie, jakoby posiadał kompetencje, wiedzę czy umiejętności. Napisałam „jakoby”, bo osoba dotknięta syndromem oszusta tych swoich kompetencji nie widzi. Albo jeśli widzi, to uznaje je za niewystarczające. Ma wrażenie, że wszystkich zmanipulowała, sprawiając, że zaczęli postrzegać ją jako bardziej kompetentną, niż jest w rzeczywistości.

Gdy czujesz się jak oszust, podważasz swoje umiejętności i rezultaty swoich działań. Nawet jeśli rozwinąłeś firmę, osiągnąłeś wspaniałe wyniki, miałeś świetną sprzedaż albo Twój projekt zakończył się sukcesem, zaczynasz myśleć, że „miałeś szczęście”, „akurat był dobry rynek”, „wstrzeliłeś się w najlepszy moment”.

Krótko mówiąc, podejrzewasz, że Ci się „udało” i drugi raz już tego nie powtórzysz.

A jeśli się dowiedzą?

Co jest konsekwencją przekonania, że jesteś oszustem i nie zasługujesz na sukces, który osiągnąłeś? Lęk, że zostaniesz zdemaskowany!

Że pewnego dnia ludzie odkryją, że ich oszukałeś i że wcale nie jesteś taki dobry, jak myśleli. Że „wyda się”, że wcale nie masz kompetencji albo że nie potrafisz zarządzać firmą. Że Twoi ludzie stracą do Ciebie zaufanie, klienci przestaną kupować produkty albo usługi, a firma przestanie przynosić zyski. Że pracownicy odkryją, że tylko „miałeś szczęście” i przestaną Cię szanować i podziwiać. Że Twoja smykałka do biznesu i znajomość rynku okażą się nic nie warte, bo cały Twój sukces to tylko szczęśliwy zbieg okoliczności.

Jak pokazują badania, jednym z największych lęków kadry zarządzającej jest lęk przed tym, że ktoś odkryje, że nie mają takich kompetencji, jakie im przypisywano. Nawet jeżeli wszystko wokół pokazuje, że posiadają niezbędną wiedzę i umiejętności, gdzieś pod skórą i tak siedzi lęk, że „myślą o mnie dobrze, bo nie wiedzą wszystkiego” albo: „jakby mnie naprawdę znali, to przestaliby mnie tak cenić”.

Więcej, szybciej, lepiej

Lęk, że ktoś odkryje, że nie mamy kompetencji, gna nas do… podwyższania swoich kompetencji. Do kończenia kolejnych kursów, studiów i szkoleń. Do zwiększania swojej wydajności i skuteczności. Do robienia rzeczy lepiej, szybciej i bezbłędniej. Ale ponieważ kolejne sukcesy też wrzucamy do szufladki z napisem „niewystarczająco dobre”, nie pozostaje nic innego jak starać się o kolejne, takie, które będą „naprawdę coś warte”. I kółko się zamyka.

Ludzie dotknięci syndromem oszusta wpadają więc w perfekcjonizm lub pracoholizm, często doświadczają też wypalenia zawodowego. Inwestowanie mnóstwa energii w udowodnienie sobie i całemu światu, że jednak są kompetentni, przy jednoczesnym niedocenianiu lub podważaniu własnych osiągnięć może skutkować spadkiem odczuwania przyjemności z wykonywania swojej pracy i przewlekłym stresem.

Bo życie z syndromem oszusta to tak naprawdę życie pełne lęku. Ciągła niepewność, porównywanie się z innymi i sprawdzanie, czy nasze osiągnięcia są na pewno równie spektakularne, co konkurencji czy kolegów po fachu. A to z kolei może wywoływać niepokój i rozdrażnienie i negatywnie wpływać na relacje z innymi.

Przyznaj się, że się boisz

Pewnie już się domyślasz, że pogoń za kolejnymi sukcesami czy podwyższanie swoich kompetencji nie są dobrym rozwiązaniem. Powodują jedynie dodatkową utratę energii, jeszcze większą frustrację i uwikłanie w problem. Bo nie o wyższe kompetencje tutaj chodzi, tylko o zauważenie i docenienie tych, które już masz i które doprowadziły Cię do tego miejsca, w którym jesteś teraz.

Jak to zrobić?

Na początek zatrzymaj się i przyznaj przed sobą, że syndrom oszusta się w Tobie odzywa. Świadomie zauważ podszyte lękiem myśli i pokonaj wewnętrzny przymus udowadniania swojej wartości. Przyznaj i zaakceptuj fakt, że masz w sobie wewnętrznego sabotażystę i posłuchaj, co on Ci mówi i czym Cię straszy. Zwykle jest to wizja nieuchronnej kompromitacji, odebrania przywilejów i utraty szacunku i sympatii innych, czyli tak naprawdę – odrzucenia.

Warto uświadomić sobie, że syndrom oszusta dotyka przede wszystkim osoby wychowywane przez surowych i wymagających rodziców, którzy niezwykle rzadko doceniali dokonania swoich pociech, natomiast zawsze wychwytywali nawet niewielkie potknięcia i punktowali najdrobniejsze błędy. Takie osoby słyszały jedynie komunikaty dotyczące własnych niedociągnięć i utrwalały w sobie przekonanie, że cokolwiek by zrobiły i tak nigdy nie było wystarczająco dobrze. Ale nie przestawały się starać! Nie chciały zostać odrzucone, chciały zyskać uznanie i zasłużyć na miłość.

Jeżeli jesteś takim dzieckiem wymagających i krytycznych rodziców i uwewnętrzniłeś ich krytyczny przekaz, sam jesteś teraz dla siebie surowym rodzicem. Nie doceniasz tego, co było dobre, widzisz tylko błędy, a jednocześnie boisz się odrzucenia, dlatego wciąż się starasz.

Co robić, aby wyrwać się z błędnego koła lęku, starania się i niedowierzania?

Poniżej 5 strategii, które mogą Cię w tym wesprzeć:

Strategia nr 1: Na początek docenianie

Zacznij od doceniania tego, co robisz. Nawet drobnych rzeczy i niewielkich sukcesów. I nawet tego, co nie wyszło idealnie.

Od razu uprzedzę, że nie będzie łatwo. Bo Twój umysł nastawiony na wyszukiwanie błędów i niedociągnięć będzie podążał utartą ścieżką. Będzie Cię kosztowało trochę świadomego wysiłku, by go z tej ścieżki zawrócić i skierować na inną.

Jeżeli jesteś zadaniowcem, możesz zlecić swojemu umysłowi zadanie wyszukania tego, co było dobre i za co będziesz mógł siebie pochwalić. Jeśli lubi zadania, podejmie to wyzwanie. Tylko warto go pilnować, aby w połowie nie odpuścił i nie pogalopował starą ścieżką.

Ważne jest też uświadomienie sobie, że docenianie siebie nie powinno ograniczać się jedynie do rezultatów naszych działań. A zwykle tak właśnie się dzieje. Mamy skłonność do skupiania się na tym, co wyszło na końcu, a pomijamy całą drogę. Gdy przestaniesz przesadnie skupiać się na wyniku, a zaczniesz na procesie, może się okazać, że dostrzeżesz wartość w tym, co robisz, nawet jeśli rezultat nie okaże się idealny.

Strategia nr 2: Skup się na faktach

Jeżeli masz skłonności do negowania albo niezauważania własnych sukcesów, pomocne może być skupienie się na tzw. twardych danych. Możesz przejrzeć wyniki sprzedaży, zwrócić uwagę na liczbę zrealizowanych projektów, przyjrzeć się rozwojowi firmy. Zamiast na własnych opiniach i osądach warto skupić się na konkretach, którym nie da się zaprzeczyć.

Pomocne może być też sporządzenie listy zrealizowanych celów albo osiągnięć. Zrób to nawet, jeśli jakiś głos w głowie będzie mówił Ci, że ten czy inny sukces nie jest „wystarczająco dobry” albo „za mało spektakularny”. Możesz wtedy zauważyć tę myśl i po prostu pozwolić jej popłynąć dalej, nie angażując się w nią. Możesz też powiedzieć do siebie: „O, przyszła do mnie myśl, że to osiągnięcie jest za mało ważne”. W ten sposób podkreślasz, że to tylko myśl, a nie fakt.

Strategia nr 3: Odpuść perfekcjonizm

Skutkiem nałożonych w dzieciństwie wysokich wymagań i ciągłej krytyki, jest zwykle surowa samokrytyka i – co za tym idzie – skłonność do perfekcjonizmu. Jeżeli dostrzegasz tę skłonność u siebie, świadomie odpuszczaj dążenie do perfekcji.

Perfekcjonizm rzadko idzie w parze z sukcesem, wprost przeciwnie. Często powoduje, że czekamy z działaniem, spędzając czas na niekończącym się poprawianiu i przygotowywaniu, a potem, gdy coś pójdzie nie tak – nie mamy dla siebie litości.

A nawet, gdy zaczniesz działać i doprowadzisz projekt do z sukcesem do końca, rzadko odczuwasz satysfakcję i spełnienie. Doszukujesz się potknięć i błędów, myślisz, że „miałeś szczęście” i znów zaczynasz się bać, że ktoś to odkryje.

Pamiętaj, że sukces można odnieść również, gdy nie jest się perfekcyjnym. Osiągnięcia liczą się nawet wtedy, gdy nie wszystko poszło idealnie, a drobne wady czy potknięcia nie deprecjonują Twoich dokonań. Chyba że Ty sam je zdeprecjonujesz.

Strategia nr 4: Zrezygnuj z porównywania się z innymi

Porównywanie się z innymi ludźmi to jeden z najbardziej toksycznych nawyków. Potrafi skutecznie odebrać radość i zatruć każdy sukces.

Nawet jeśli chwilowo jesteś zadowolony z tego, co osiągnąłeś, wystarczy że „zajrzysz komuś przez ramię” i zobaczysz, że zrobił coś „lepiej”, abyś od razu poczuł się zdołowany.

Co jest najbardziej zdradliwym elementem strategii porównywania się z innymi? To, że nie jesteśmy w tym obiektywni i nie widzimy całości. Widzimy tylko fragment siebie, najczęściej swoje słabe strony, które wyolbrzymiamy, oraz fragment tej drugiej osoby – zwykle jej zalety – które również powiększamy. Pomijamy przy tym swoje mocne strony i nie widzimy, że „przeciwnik” również ma słabości.

Zawsze pamiętaj, że jesteś całością. Nawet jeśli jest jakiś „kawałek” Ciebie, który Cię nie satysfakcjonuje, wiedz, że jest to tylko fragment większego obrazu.

Strategia nr 5: Doceń i pozwól doceniać

Na koniec największa „wada” osób dotkniętych syndromem oszusta: brak wiary w gratulacje, pochwały i komplementy. Niby je przyjmują, ale w duchu wątpią. Podważają. Kwestionują. Doszukują się nieczystych intencji.

Jeżeli zauważyłeś u siebie skłonność do bagatelizowania, negowania albo zaprzeczania pochwałom czy komplementom, świadomie tego zaprzestań. Zamiast wyjaśniać albo kwestionować, powiedz po prostu „Dziękuję” i na tym poprzestań. Jeżeli pojawi się myśl, że to nieprawda albo że ktoś tak mówi, bo „chce być dla Ciebie miły”, zignoruj tę myśl i podziękuj raz jeszcze. Możesz też w duchu powiedzieć sobie: „O, to mój syndrom oszusta znów się odzywa”, i uśmiechnąć się.

Ucz się przyjmować komplementy, bierz je za dobrą monetę. Nie rozkminiaj: dlaczego, po co i czy są szczere. Bierz i ucz swój umysł je akceptować. Nawet jeśli na początku będzie trudno.

A poza tym – mów komplementy także sobie! Chwal siebie, gratuluj, wyrób sobie nawyk wieczornego doceniania siebie. Doceniaj siebie za wszystko, co robisz, niezależnie od rezultatu.

Jeżeli sam zaczniesz siebie doceniać, łatwiej Ci będzie uwierzyć we własne sukcesy i w to, że inni też je doceniają.

Zniknie poczucie, że kogoś oszukałeś, a lęk, że nie jesteś wystarczający, zelżeje.

I już nie będziesz musiał nikomu niczego udowadniać.

Co to byłaby za ulga, prawda?

10 sposobów na stres
dla przedsiębiorcy

Pobierz za darmo (0 zł) i odetchnij z ulgą



Sprawdź:

  • co zrobić, gdy gonitwa myśli nie pozwala Ci zasnąć,
  • jak się zachować, by stres Cię nie zjadł, kiedy pojawią się problemy,
  • jak sobie poradzić, gdy emocje Cię rozsadzają, a „musisz” być twardym szefem.

stres-form2


Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Małgorzata Trzaskowska

Coach, trenerka rozwoju osobistego, autorka książki „Jesteś wartościowa! 10-tygodniowy trening doceniania siebie”. Propagatorka życia w zgodzie ze sobą, autorka bloga ogrodprzemian.pl i licznych artykułów o tematyce rozwojowej, mówczyni.

Po kilkunastu latach pracy menedżerskiej w międzynarodowych korporacjach rozpoczęła nowy etap swojej zawodowej drogi. Obecnie wspiera kobiety, prowadząc indywidualne sesje coachingowe i warsztaty oraz dzieląc się wiedzą i inspiracją na swoim fanpage’u.