Jeśli siedzisz w światku rozwoju osobistego, to na pewno zetknąłeś się z popularną radą w stylu „znajdź swoją pasję”, „musisz znaleźć swoją pasję” albo – w innej wersji – „rób to, co kochasz”. Powstało w tym temacie mnóstwo książek, artykułów, blogów, filmików na YouTubie. Pod wieloma tekstami czy filmami można znaleźć komentarze w stylu:
„Najważniejsze to znaleźć cel, podążać za swoją pasją… Życie jest za krótkie, żeby robić to, co się musi”.
„Podążajcie za swoją pasją – życie jest po to, żeby żyć”.
„Pasja to lokomotywa naszego życia”.
„Liczy się pasja do tego, co się robi”.
Jako sztandarowy przykład bardzo często podaje się słynne przemówienie Steve’a Jobsa z 2005 r., wygłoszone na stadionie Uniwersytetu Stanforda:
„Musicie dowiedzieć się, co kochacie… Wspaniałą pracę można wykonywać tylko wtedy, gdy się kocha to, co się robi. Jeśli jeszcze takiej nie znaleźliście, szukajcie dalej i nie ustawajcie”.
Stąd prosta droga do przekonania, według którego żyje wiele osób, że kluczem do szczęścia jest rozpoznanie swojej prawdziwej pasji i podążanie za nią z całą śmiałością i odwagą, na jaką nas stać.
Niektóre osoby rzeczywiście kochają swoją pracę, można jednak odnieść wrażenie, że większość zwyczajnie jej nie cierpi i nie wie, czego tak naprawdę chce. To jak to z tym w końcu jest? Wciąż szukają tej pasji? A co, jeśli ktoś tej pasji w swoim życiu nie znajdzie? Pozostanie na zawsze nieszczęśliwy?
W książce Moja praca, moja pasja. Zadbaj o udane życie zawodowe Cal Newport, znany Ci już być może z książek Praca głęboka czy Cyfrowy minimalizm, postanowił zmierzyć się z tą tezą, a efektem jego poszukiwań okazało się… jej obalenie.
Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:
- dlaczego wieczne szukanie swojej pasji jest niebezpieczne,
- co zrobić, by kochać swoją pracę,
- dlaczego sam entuzjazm w życiu zawodowym na pewno nie wystarczy.
Autor twierdzi, że rada „kieruj się swoją pasją” jest niebezpieczna i ma bardzo poważne wady. A sposób na szczęście w życiu zawodowym wcale nie sprowadza się do odpowiedzi na pytanie: „co mam zrobić ze swoim życiem?”. Jego zdaniem aby lubić to, co się robi, nie należy kierować się pasją! Czy on zwariował, czy to my raczej żyjemy we mgle, którą spowiła nas „teoria pasji”?…
Skoro rada „kieruj się swoją pasją” jest błędna, co w takim razie należy robić? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w dalszych rozważaniach na kartach książki, która składa się z 4 części. Każda część to omówienie jednej zasady zupełnie innego podejścia do odnalezienia satysfakcji w swoim życiu zawodowym:
- Zasada nr 1: Nie kieruj się swoją pasją
- Zasada nr 2: Bądź tak dobry, żeby wszyscy to widzieli
- Zasada nr 3: Zrezygnuj z awansu
- Zasada nr 4: Planuj skromnie, działaj z rozmachem
Sam autor zachęca:
„Mam szczerą nadzieję, że przedstawione […] spostrzeżenia wyzwolą was z mocy symplicystycznych [symplicyzm – tendencja do zbytniego upraszczania i spłycania jakichś zagadnień – dopisek JK, definicja za Słownikiem języka polskiego PWN] frazesów »kieruj się swoją pasją« i »rób to, co kochasz« – które tak często tylko sieją zamęt w ludzkich głowach – i pomogą wam wejść na realistyczną drogę ciekawej i satysfakcjonującej kariery zawodowej”.
Jak na razie brzmi intrygująco i na przekór wszystkiemu, co nam mówiono! No i poznaliśmy (pewnie niektórzy) nowe słówko: symplicystyczny :)
Zasada nr 1: Nie kieruj się swoją pasją
Na początek warto wyjaśnić podstawowe pojęcia, żebyśmy mieli jasność, czy dobrze rozumiemy to, o czym mówimy. Jak wskazuje autor, u podłoża pasji leży założenie, że wszyscy mamy jakąś wrodzoną pasję, która czeka na odkrycie. A samą teorię pasji wyjaśnia następująco:
„Kluczem do satysfakcji zawodowej jest najpierw ustalenie, co jest naszą życiową pasją, a potem znalezienie pracy, która będzie odpowiadać tej pasji”.
I jak pisze dalej:
„To jeden z najczęściej słyszanych frazesów, jakimi karmi się dziś ludzi. Każe nam się wielbić tych, którzy mają odwagę podążać za swoją pasją i współczuć tym, którzy bojaźliwie trzymają się bezpiecznych ścieżek”.
Dlaczego rada „kieruj się swoją pasją” jest taka niebezpieczna? Dlaczego autor jest nią – wydawałoby się – wręcz oburzony? Na szczęście Cal Newport nie zostawia nas samych jedynie z odrzuconą teorią pasji, ale postanawia odkryć również, od czego tak naprawdę zależy to, że możemy pokochać swoją pracę.
Efekty jego poszukiwań, jak również wnioski z badań socjologicznych, są jednoznaczne: zadowolenie ze swojej pracy to splot wielu czynników, ale dopasowywanie pracy do pasji do nich nie należy.
Jakie zatem argumenty przedstawia przeciwko teorii pasji?
- Przede wszystkim autor dowodzi, że pasja to rzadkość: im dłużej szuka się przykładów potwierdzających teorię pasji, tym wyraźniej widać, że pasja to rzadkie zjawisko. Analizując początki historii Steve’a Jobsa, okazuje się, że firma Apple wcale nie zrodziła się z pasji, a była raczej rezultatem szczęśliwego zbiegu okoliczności. Pasja pojawiła się później.
- Pasja zajmuje czas. Z ciekawych badań przeprowadzonych przez Amy Wrzesniewski, profesor Uniwersytetu Yale, specjalistki od zachowań w ramach organizacji, wyszło, że najszczęśliwszymi, najmocniej kochającymi swój zawód pracownikami nie są ci, którzy podążyli za swoją pasją, ale ci, którzy wykonują swoją pracę tak długo, że stali się naprawdę dobrzy w tym, co robią.
- I to prowadzi nas do kolejnego argumentu, a mianowicie: Pasja to raczej efekt mistrzowskiego opanowania umiejętności. Ten argument ciekawie też potwierdza w swojej książce Drive Daniel Pink:
Motywacja w pracy (i nie tylko w pracy) jest skutkiem zaspokojenia przez nas trzech podstawowych potrzeb psychologicznych: autonomii (poczucie, że panujemy nad swoim dniem i że nasze działania mają znaczenie), kompetencji (poczucie, że to, co robimy, robimy dobrze) oraz więzi (poczucie związku z innymi ludźmi).
- Pasja jest niebezpieczna i może nas unieszczęśliwić. Dlaczego?
- Teoria pasji może wyzwalać w ludziach takie przekonanie, że gdzieś czeka na nich jakaś czarodziejska, „ta właściwa” praca i że jeśli ją znajdą, od razu będą wiedzieć, że praca ta od zawsze była im przeznaczona. Problemy zaczynają się wtedy, gdy takiej pracy nie udaje im się znaleźć. Najczęściej kończy się to ciągłym zmienianiem posad i paraliżującym zwątpieniem we własną wartość. To z kolei prowadzi do zamętu i lęków w życiu zawodowym.
- Takie podejście może też rodzić frustrację, że skoro gdzieś czeka na nas wymarzona praca, to każdy dzień, w którym nie podążamy za swoją pasją, jest stracony.
A więc rada „kieruj się swoją pasją” może się okazać bardzo błędna!
Zasada nr 2: Bądź tak dobry, żeby wszyscy to widzieli (czyli o znaczeniu umiejętności)
Glass, jeden z bohaterów książki, podkreśla, że potrzeba czasu, żeby stać się w czymś dobrym. On sam potrzebował wielu lat w swojej branży, żeby zdobyć ciekawe możliwości rozwoju. Jak mówi:
„Podstawowa sprawa to zmusić się do ciężkiej pracy, dzięki której człowiek nabywa umiejętności. To najtrudniejsza faza. Widząc zawiedzione miny rozmówców, którzy spodziewali się pewnie usłyszeć coś bardziej inspirującego niż »praca to nie zabawa, trzeba zacisnąć zęby«, Glass ciągnie: Wydaje mi się, że za dużo teoretyzujecie, za długo zastanawiacie się, zanim zaczniecie cokolwiek robić. To fatalny błąd”.
Cal Newport pisze tu o dwóch postawach wobec pracy:
- Postawa rzemieślnika:
- to kwintesencja zasady „Bądź tak dobry, żeby wszyscy to widzieli”,
- rzemieślnik skupia się na tym, co on może zaoferować światu, liczy się tutaj obiektywna wartość owoców pracy.
- Druga postawa to postawa pasjonata:
- pasjonat skupia się na tym, co świat może zaproponować jemu,
- tu największe znaczenie ma subiektywna wartość pracy, czyli to, czym ona jest dla nas, to skupienie się na walorach, które oferuje nam nasza praca; takie myślenie prowadzi do wiecznego niezadowolenia i marzeń o lepszej pracy.
Jak łatwo się domyślić, większość ludzi, zwłaszcza w dzisiejszych czasach kultu ego, przyjmuje postawę pasjonata. Tymczasem zdaniem autora to postawa rzemieślnika jest konieczna do tego, aby mieć satysfakcję ze swojej pracy. Zaleca zatem, żeby – jeśli chcesz kochać swoją pracę – porzucić postawę pasjonata i przyjąć tę właściwą. By nie pytać: „co świat może dać mnie?”, tylko: „co mogę dać światu?”. Bo prawda jest taka, że aby mieć wspaniałą pracę, należy na nią zasłużyć czymś równie wspaniałym.
Zestaw owych wspaniałych umiejętności autor nazywa kapitałem zawodowym. Zaś jego teoria kapitału zawodowego mówi, że aby pokochać swoją pracę, nie należy kierować się pasją życiową, lecz zdobyć rzadkie i cenne umiejętności, a następnie – za ów zgromadzony w ten sposób kapitał zawodowy – mieć wspaniałą pracę.
„Tak właśnie wygląda szara rzeczywistość zdobywania kapitału zawodowego: wysilasz się dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, aż w końcu stwierdzasz: »Jestem całkiem dobry«, i ludzie zaczynają to widzieć".
W tę strategię zdobywania kapitału zawodowego doskonale wpisuje się postawa rzemieślnika, który z całych sił stara się być tak dobry, żeby wszyscy to widzieli.
Czy są jednak takie zawody, które nie sprzyjają rozwijaniu postawy rzemieślnika? Okazuje się, że tak, i autor podaje następujące kryteria:
- Dana praca stwarza niewiele okazji, żeby się wyróżnić przez rozwinięcie rzadkich i cennych umiejętności.
- Taka praca jest w naszym odczuciu bezcelowa, a może nawet szkodliwa dla świata.
- Praca zmusza do współdziałania z ludźmi, których szczerze nie cierpimy.
Jeśli na przykład Twoją pracę cechuje opis z pierwszego punktu, nie rozwiniesz za bardzo swoich umiejętności. Jeśli zaś masz okazję rozwijać swoje umiejętności, ale Twoja praca nosi dwie kolejne cechy, to w dłuższej perspektywie będzie tak wyczerpująca psychicznie, że być może zrezygnujesz z niej, zanim osiągniesz swój cel.
Zasada nr 3: Zrezygnuj z awansu (czyli o znaczeniu kontroli)
Przy omawianiu tej zasady poznamy eliksir wymarzonej pracy – jest nim… chwila napięcia… kontrola! Autor dowodzi, że kontrola nad tym, co i w jaki sposób robimy, to jedna z najważniejszych cech lubianej pracy.
Jak się do tej pory mogliśmy przekonać, rada „kieruj się swoją pasją” jest bezsensowna. Większość ludzi nie ma życiowej pasji, którą mogłaby odkryć – i na jej podstawie szukać wymarzonej pracy. Ludzie, którzy mają wspaniałą pracę, zaczęli od ciężkiej pracy, żeby móc rozwijać rzadkie i cenne umiejętności, czyli mówiąc językiem książki – zgromadzili tzw. kapitał zawodowy, a potem wymieniali go na cechy, które czynią pracę wspaniałą.
Żeby zdobyć dobrą pracę, trzeba najpierw być dobrym w jakiejś dziedzinie. Dlatego autor zaleca, że zamiast szukać właściwej pracy, trzeba najpierw nauczyć się właściwie pracować.
Jak się ma do tego wszystkiego kontrola? Ano tak, że nasz eliksir wymarzonej pracy to jedna z najbardziej uniwersalnych wartości, którą można zdobyć dzięki kapitałowi zawodowemu, czyli dzięki wypracowanemu zestawowi rzadkich i cennych umiejętności.
Naukowcy z Uniwersytetu Cornella przeprowadzili ciekawe badanie, w którym zbadali ponad 300 małych firm. W połowie z nich pracownicy mieli kontrolę nad tym, co i jak robią, w drugiej byli pozbawieni takiej kontroli. Z badania wyszło, że firmy z grupy pierwszej (gdzie pracownicy mieli kontrolę) rozwijały się 4-krotnie szybciej niż z tej drugiej.
Okazuje się zatem, co potwierdza również wiele innych badań, że danie pracownikom większej kontroli nad tym, co robią i w jaki sposób, zwiększa ich zadowolenie, zaangażowanie i poczucie zawodowego spełnienia, a to brzmi jak przepis na pokochanie swojej pracy.
Jednak w tym miejscu czyhają na nas dwie pułapki związane z kontrolą. Pierwsza pułapka związana jest z tym, że jako pracownicy możemy chcieć zwiększyć kontrolę nad swoim życiem zawodowym wtedy, gdy nie mamy za bardzo zgromadzonego kapitału zawodowego, czyli mówiąc prościej, chcemy mieć kontrolę, ale niekoniecznie mamy coś do zaoferowania w zamian.
Zdaniem autora taka kontrola bez kapitału, bez żadnych umiejętności jest po prostu nie do utrzymania. Jak to ciekawie pisze:
„Wielu ludzi lubiących iść pod prąd […] pomija etap budowania trwałej bazy finansowej swego niekonwencjonalnego trybu życia. Zakładają, że najważniejsza jest odwaga, a cała reszta to tylko nieistotne szczegóły, które bez trudu da się załatwić”.
Ciekawym przykładem jest tutaj historia pewnego blogera, który w wieku 25 lat postanowił rzucić swój etat, twierdząc, że ma już dość pracy od 9.00 do 17.00, w której nie ma przestrzeni na robienie tego, co naprawdę lubi. Postanowił więc pokazać całemu światu, jak zwykły człowiek może zbudować od zera firmę, dzięki której sfinansuje swoje marzenia. Tą jego firmą miał być blog poświęcony projektowaniu stylu życia.
Nietrudno zgadnąć, że ów młody człowiek nie podbił internetu swoim blogiem. Jedyne bowiem, co miał światu do zaoferowania, to swój entuzjazm do prowadzenia innego życia, a sam w sobie entuzjazm nie jest cechą ani cenną, ani rzadką, nie stanowi więc kapitału zawodowego. Nasz bohater chciał zatem nabyć cenną cechę, ale nie miał czym za nią zapłacić.
A więc pierwszy schodek: żeby mieć kontrolę w swoim życiu zawodowym, musisz mieć już zbudowany odpowiedni kapitał zawodowy. Bez tego ani rusz.
Jednak gdy wspinamy się coraz wyżej, czeka na nas jeszcze druga pułapka kontroli. W momencie gdy udało Ci się zdobyć zestaw cennych i rzadkich umiejętności, którymi możesz zapłacić za większą kontrolę, to okazuje się często, że stałeś się tak wartościowym pracownikiem, iż obecny pracodawca będzie Cię odwodził od zmiany posady lub drogi zawodowej.
Co powinniśmy w takiej sytuacji zrobić? Zdobyć się na odwagę i wybrać nową drogę, czy jednak zostać tu, gdzie jesteśmy? A czy jeśli zostaniemy przy starej pracy, to znaczy, że brakuje nam odwagi? Jaką decyzję podjąć? Czym się kierować – tylko i wyłącznie odwagą? I to jest bardzo ciekawe pytanie o to, jak podejść do odwagi. Tutaj bardzo ciekawie pisze autor, że chodzi o to, by wiedzieć, kiedy można i kiedy trzeba zdobyć się na odwagę. Ale skąd to wiedzieć? Problem nie tkwi w samej odwadze, ale w zrozumieniu, że sama odwaga nie wystarczy, przy wyborze liczą się również inne czynniki.
I tutaj Cal Newport daje nam bardzo jasne kryterium: powinniśmy dążyć do większej kontroli tylko wtedy, gdy ludzie gotowi są nam za to zapłacić. Nazywa to prawem finansowej opłacalności:
„Decydując się na jakieś przedsięwzięcie, dzięki któremu mamy zdobyć większą kontrolę nad swoim życiem zawodowym, należy sprawdzić, czy ludzie będą gotowi za nie zapłacić. Jeśli są dowody, że tak, można przystąpić do dzieła. Jeśli nie, lepiej zrezygnować”.
I teraz bardzo ważna kwestia: jak rozumieć sformułowanie, że „ludzie są gotowi zapłacić”. Autor wyjaśnia, że możemy je rozumieć dosłownie: są klienci, którzy chcą zapłacić za produkt lub usługę. Ale może ono również oznaczać, że ktoś chce nam udzielić pożyczki, przekazać inwestycję. Albo po prostu taką gotowością może być przekonanie danego pracodawcy, że chce nas zatrudnić lub nadal płacić pensję.
Może to dotyczyć jakiegoś nowego przedsięwzięcia biznesowego, ale też nowej posady albo innej roli w dotychczasowej firmie.
Zasada nr 4: Planuj skromnie, działaj z rozmachem (czyli o znaczeniu misji)
Naszą wisienką na torcie będzie… misja. Jeśli wykonujemy jakąś pracę, której przyświeca większy, pożyteczny cel, może to być dla nas źródłem wielkiej satysfakcji i dodawać nam skrzydeł. Mamy wtedy większy wpływ na świat, nasza praca ma znaczenie, a to – jak już wiemy z wcześniejszych rozważań – sprawia, że ludzie są bardziej zadowoleni ze swojej pracy. Wtedy misja może być taką osią, wokół której obraca się nasze życie zawodowe.
Jednak, jak pokazuje rzeczywistość, gdyby świat dało się zmieniać za pomocą optymistycznego nastawienia i naszego pragnienia, to tacy „zmieniacze świata” wyrastaliby jak grzyby po deszczu. Trzeba się nieźle napracować, żeby nasza misja przyniosła konkretne owoce, czyli mówiąc językiem naszej książki, trzeba najpierw stać się mistrzem w jakiejś dziedzinie, a to wymaga wysiłku. Jak zatem przejść od pomysłu na misję do wcielenia jej w życie?
Autor twierdzi, że prawdziwa misja potrzebuje dwóch rzeczy:
- kapitału zawodowego, do którego zgromadzenia niezbędna jest cierpliwość;
- otwartego umysłu i ogromnej wiedzy w danej dziedzinie, żeby móc przecierać w niej nowe szlaki.
Jak się okazuje, misja to twardy orzech do zgryzienia. Jeśli poświęcimy się jakiejś misji przed zgromadzeniem odpowiedniego kapitału, to zdaniem autora bardzo prawdopodobne będzie to, że zakończy się ona niepowodzeniem. Jak już wiemy, same nasze chęci i optymizm nie wystarczą.
Zgromadzony kapitał pozwoli nam też o wiele lepiej rozpoznać, co mogłoby być naszą misją.
Cal Newport porównuje dobrą misję do odkrycia naukowego. Kiedy docieramy na szczyt w określonej dziedzinie, osiągamy granice wiedzy i umiejętności, nagle możemy zobaczyć wokół siebie mnóstwo potencjalnych możliwości-misji do wypełnienia. Bo jeśli jesteśmy dopiero nowicjuszami w danej branży, to trudno na tym etapie wymyślić i realizować porywającą misję.
Autor zaleca też, żeby przy realizowaniu misji kierować się zasadą „obstawiania małych zakładów”. O co tutaj chodzi? Chodzi o skromne i łatwo wykonalne kroki, konkretne próby, dzięki którym będziemy mieli możliwość zbadać różne możliwości związane z danym pomysłem, zdobywać nowe informacje i na tej podstawie wybierać najlepsze sposoby działania.
I na koniec nasza misja będzie potrzebować… reklamy. Zdaniem autora wielkie misje kończą się sukcesem wtedy, gdy opierają się na prawie niezwykłości. A prawo to mówi, że dany projekt powinien być podwójnie niezwykły: powinien, po pierwsze, budzić tak duże zainteresowanie ludzi, że będą o nim mówić, a po drugie, musi być reklamowany w środowisku, w którym taka reklama wywołuje niezwykły odzew.
Zdaniem autora misja to jedna z najważniejszych cech, jakie można sobie kupić za zgromadzony kapitał zawodowy.
Zakończenie
A więc dowiedzieliśmy się, że aby móc wykonywać pracę, którą będziemy kochać, powinniśmy podjąć następujące działania:
- Nie szukać obsesyjnie swojej prawdziwej pasji.
- Starać się opanować rzadkie i cenne umiejętności.
- Kiedy już zgromadzimy te umiejętności – czyli kapitał zawodowy – mądrze je inwestować.
- Wykorzystać je do zdobycia kontroli nad swoim życiem zawodowym, a także w celu odnalezienia swojej życiowej misji i jej realizacji.
Jak twierdzi autor, ta filozofia jest mniej atrakcyjna niż wzniosłe historie o rzuceniu wszystkiego i robieniu tego, o czym zawsze się marzyło, ale – jak pokazują fakty – to właśnie wybór tej drogi sprawdza się w rzeczywistości.
„Nie podążajmy za swoją pasją; niech to ona podąża za nami w naszych staraniach, żeby stać się […] »tak dobrym, aby wszyscy to widzieli«”.
Cal Newport – o autorze
Cal Newport jest profesorem informatyki na Georgetown University i autorem sześciu poczytnych książek, w tym bestsellerowej Pracy głębokiej. Nie można znaleźć go na Twitterze, Facebooku ani Instagramie, ale często można go spotkać na spacerze z rodziną w Waszyngtonie D.C., gdzie mieszka z żoną i dziećmi, albo śledzić artykuły na jego popularnej stronie internetowej: calnewport.com.
Chcesz wejść na wyższy poziom? Pobierz listę 52 książek biznesowych
na 52 tygodnie roku
Co zyskasz:
- spokój – przestaniesz się zastanawiać, co czytać,
- prestiż – dołączysz do przedsiębiorców, którzy chcą rozwijać swój biznes,
- pewność – znajdziesz w tych książkach porady, które można wykorzystać w polskich realiach małej firmy, a nie w oderwanych od rzeczywistości światowych korporacjach.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Justyna Królak
Pasjonatka lektur rozwojowych, biznesowych i ciągłego doskonalenia. Przez wiele lat szefowa Klubu Książki Tolle.pl. Prywatnie jest szczęśliwą żoną Coraz Lepszego Szefa.