Do współpracy z bankami w naszym kraju podchodzi się różnie. Niektórzy biorą kredyty, kiedy tylko mogą, a niektórzy unikają jak ognia wszelkich zobowiązań, nie tylko bankowych. Banki jako takie nie tylko w Polsce nie mają dobrej opinii.
Często wynika to z niezrozumienia mechanizmów działania produktów bankowych, które może mieć nieprzyjemne konsekwencje. Ale oczywiście banki mocno też zapracowały na swoją opinię, bo to niezrozumienie jest często bankowym sprzedawcom na rękę.
Zatem warto czy nie warto wspomagać się w działalności gospodarczej finansowaniem bankowym?
Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:
- czym jest dźwignia finansowa,
- jakie są najpopularniejsze rodzaje kredytów,
- kiedy opłacało mi się sięgnąć po kredyt odnawialny na rachunku bieżącym.
Dźwignia finansowa
Zacznę od wyjaśnienia samej idei dźwigni finansowej, żebyśmy uzmysłowili sobie, po co w ogóle o tym rozmawiać. Zrobię to na uproszczonym przykładzie.
Przykład
Wyobraź sobie, że rozpoczynasz działalność z kapitałem 100 zł. Podejmujesz transakcję polegającą na kupieniu towaru za 100 zł i sprzedaniu go za 120 zł. Kiedy to zrobisz, zyskujesz 20 zł, czyli z zainwestowanego kapitału otrzymujesz 20% zwrotu.
Teraz rozważmy drugi wariant.
Startujesz w tym samym miejscu, ale dodatkowo pożyczasz od cioci drugie 100 zł i umawiasz się na odsetki w wysokości 10%. Tak dokapitalizowany, pełen zapału ruszasz do działania. Kupujesz towar za 200 zł, sprzedajesz za 240 zł, dzięki czemu masz 40 zł zysku. Ciocia oczywiście upomina się o zwrot pożyczki z odsetkami. Oddajesz 100 pożyczonego kapitału i 10 zł odsetek. Zostaje Ci 130 zł. 100 zł kapitału początkowego i 30 zł zysku.
Już zapewne widzisz różnicę. W pierwszym przypadku ze 100 zł udało Ci się zarobić 20 zł, czyli 20%. W drugim przypadku, posiadając te same 100 zł, zarobiłeś 30 zł, czyli 30% zainwestowanego kapitału.
Na tym właśnie polega efekt dźwigni finansowej – na zwiększaniu rentowności kapitałów własnych przy pomocy kapitałów obcych.
Taka możliwość występuje wtedy, gdy jesteśmy w stanie osiągnąć procentowo większy zysk z naszej działalności, niż wynosi stopa procentowa, jaką musimy zapłacić za pożyczony kapitał.
Powyższy przykład jest oczywiście bardzo uproszczony i pomija większość kosztów oraz realiów prowadzenia biznesu. Ma on tylko pokazać sam mechanizm działania dźwigni i uświadomić, dlaczego warto w ogóle rozważać wspomaganie się dodatkowym finansowaniem.
Rodzaje kredytów
Kolejnym elementem tej pożyczkowej układanki są dostępne w bankach rodzaje kredytów. Jest ich oczywiście sporo, ale skupię się na dwóch najpopularniejszych:
- kredycie spłacanym ratalnie
- oraz kredycie odnawialnym w rachunku bieżącym.
W różnych bankach takie kredyty mogą się różnie nazywać i różnić się technicznymi szczegółami, ale kluczowy dla poprawnego rozróżnienia jest sposób spłaty, a nie np. przeznaczenie kredytu.
Kredyt ratalny
Jest najprostszym i najpopularniejszym rodzajem kredytu. Duża część z nas mogła go poznać w praktyce, kupując na raty jakiś sprzęt. Dostajemy od banku do dyspozycji określoną kwotę pieniędzy razem z harmonogramem spłat rat, czyli informacją, w jakim terminie jaką kwotę musimy do banku oddać.
Przykład
Pożyczamy 1000 zł i musimy je spłacać przez kolejnych 12 miesięcy w ratach po 90 zł. W ten sposób po roku kredyt jest spłacony i sprawa zakończona.
W przypadku takiego kredytu dokładnie znamy jego koszt, wiemy, kiedy zapłacimy odsetki i ile dokładnie ich będzie. To z jednej strony daje dużą przejrzystość i ułatwia planowanie, a z drugiej nie daje nam żadnego pola manewru, które z kolei zapewnia kolejny produkt.
Kredyt odnawialny na rachunku bieżącym
Jest drugim pod względem popularności rodzajem bankowego finansowania. Często nazywa się go linią odnawialną lub limitem kredytowym w rachunku.
Tutaj sprawa jest odrobinę bardziej skomplikowana. Jeśli podpiszesz taką umowę z bankiem, zacznie on niejako dopisywać Ci dodatkowe środki do rachunku bieżącego, czyli – mówiąc trochę bardziej fachowo – zwiększy saldo dostępne.
Przykład
Jeżeli masz na rachunku 3 000 zł i podpiszesz umowę na limit w rachunku na 10 000 zł, to Twoje saldo dostępne zwiększy się do 13 000 zł. Niemniej saldo rzeczywiste w dalszym ciągu wynosi 3 000, bo taka jest faktyczna ilość Twoich pieniędzy na rachunku.
Jeżeli zapłacisz kontrahentowi fakturę w wysokości 5 000 zł, to zaczniesz korzystać z pieniędzy banku, bo swoich środków miałeś tylko 3 000 zł. Po takiej operacji saldo dostępne wyniesie 8000 zł, a saldo rzeczywiste wyniesie −2 000 zł, bo właśnie pożyczyłeś te 2 000 zł od banku.
I to jest kluczowe do poprawnego zrozumienia działania takiego produktu. Masz w dalszym ciągu 8 000 zł do dyspozycji, ale równocześnie zadłużyłeś się już na 2 000 zł i kiedyś będziesz musiał je spłacić.
Saldo dostępne może być dosyć zdradliwym mechanizmem.
To, że mamy jakieś pieniądze do dyspozycji, powoduje, że łatwiej możemy je wydać. Z drugiej strony kredyt odnawialny jest bardzo elastycznym narzędziem i przy pewnej dozie samodyscypliny może bardzo pomóc w działalności.
Kolejnym minusem jest to, że nie wiemy, ile zapłacimy bankowi odsetek, bo ich wysokość zależy od stopnia, w jakim korzystamy z takiego kredytu. Każda wypłata powoduje, że zwiększa nam się saldo ujemne, od którego naliczane są odsetki. Każdy wpływ na rachunek z kolei zmniejsza to saldo. Wpływ, który spowoduje zwiększenie salda rzeczywistego tak, że wynosi powyżej zera, oznacza z kolei, że od tego momentu odsetki nie są naliczane w ogóle.
Kiedy kredyt się opłaca
Jest takie powiedzenie: „Luck is what happens when preperation meets opportunity”, co tłumaczy się najczęściej jako: „Szczęście sprzyja przygotowanym”. Dostępne w każdej chwili dodatkowe środki finansowe mogą spełniać rolę właśnie takiego przygotowania.
Standardowo po kredyt w banku sięgamy wtedy, kiedy mamy jakiś konkretny cel – musimy coś kupić lub w coś zainwestować. Chciałbym pokazać Ci, że kredyt może być dodatkowym, pomocniczym narzędziem w prowadzeniu firmy, ale najpierw na mniej biznesowej sytuacji unaocznię, jak łatwo ulegamy błędom poznawczym, które mogą prowadzić do mylnych decyzji finansowych.
Przykład
Zapisywałem się kilka lat temu na studia podyplomowe. Miałem do wyboru dwa sposoby płatności. 3 700 zł płatne w całości z góry albo dwie raty po 2 050 zł.
Patrząc tak na oko, ten pierwszy wariant wychodzi taniej o 400 zł, czyli ok 10%, więc lepiej zapłacić z góry. Ale co, jeśli nie mam całości, żeby zapłacić z góry? Pozostało mi zapłacić tylko pierwszą ratę, a drugą w przyszłości, kiedy uzbieram pieniądze.
Pomysł korzystania z kredytu w takiej sytuacji wydaje się dosyć absurdalny. Przecież kredyty są oprocentowane 6–8%, doliczając jeszcze prowizje, wychodzi ok. 10% – tyle samo, co przy rozbiciu płatności na dwie raty. Szkoda zawracać sobie głowy papierami. Czy aby na pewno?
Przyjrzyjmy się temu dokładniej. Dla uproszczenia obliczeń założymy oprocentowanie kredytu bankowego w wysokości 10% w skali roku i pominiemy prowizje. Jest to dosyć duże uproszczenie, bo prowizje bankowe są obecnie wysokie, ale chodzi tutaj o jak najklarowniejsze przedstawienie przykładu, a do samych prowizji odniosę się w dalszej części artykułu.
Harmonogram płatności studiów zakładał albo płatność całości (3 700 zł) do 30 września, albo dwie raty: 2 050 zł do 30 września i 2 050 zł do 30 stycznia.
Kluczowe dla zrozumienia tej sytuacji jest określenie, jak w rzeczywistości wyglądają przepływy finansowe. Zwróćmy uwagę na to, że w obydwu przypadkach do 30 września i tak musimy zapłacić 2 050 zł. Te dwa sposoby płatności różnią się tym, czy pozostałą część chcemy zapłacić jako 1 650 zł do 30 września, czy jako 2 050 zł do 30 stycznia.
Dopiero przy takim spojrzeniu na sytuację możemy ocenić, co jest lepsze. Jeżeli zdecydujemy się na płatność ratalną, to tak jakbyśmy wzięli kredyt w wysokości 1 650 zł na okres 4 miesięcy z odsetkami płatnymi w całości na koniec okresu kredytowania w wysokości 400 zł. Stopa odsetkowa w tym wypadku wynosi 400 zł/1650 zł czyli 24,2%. Ale jest to stopa za okres 4 miesięcy.
Żeby zrobić z tego stopę roczną, trzeba tę wartość procentową pomnożyć przez 3, bo tyle jest w roku 4-miesięcznych okresów. Podsumowując, jeżeli w powyższym przykładzie zdecydowalibyśmy się na płatność w ratach, to tak jakbyśmy zaciągnęli kredyt z oprocentowaniem 72,6%.
I nagle kredyt bankowy przestaje się wydawać takim złym rozwiązaniem :)
Zobaczmy teraz, co by się wydarzyło, gdybyśmy mieli do dyspozycji limit odnawialny w banku. W takim przypadku 30 września (jeśli nie mamy własnych środków, żeby zapłacić 3 700 zł) dobieramy brakujące 1 650 zł na 4 miesiące z takiego kredytu (2 050 zł i tak musimy mieć, żeby zapłacić pierwszą ratę). Odsetki od limitu w bankach naliczane są miesięcznie, czyli przy założeniu rocznej stopy procentowej 10%, przez rok będziemy płacić 0,83% miesięcznie (10%/12) od kwoty wykorzystanych środków. Odsetki bank pobiera z dostępnego limitu, czyli powiększają one nasze zadłużenie i w każdym kolejnym miesiącu płacimy odsetki od większej kwoty – to jest standardowa kapitalizacja odsetek, czyli procent składany w działaniu.
- 1. miesiąc: 1650 zł x 0,833% = 13,75 zł
- 2. miesiąc: 1663,75 zł (1650+13,75) x 0,833% = 13,86 zł
- 3. miesiąc: 1677,61 zł (1663,75+13,86) x 0,833% = 13,98 zł
- 4. miesiąc: 1691,59 zł (1677,61+13,98) x 0,833% = 14,10 zł
I w tym momencie spłacamy saldo zadłużenia (mówiłem, że kredyty wymagają samodyscypliny :)), bo i tak musielibyśmy zapłacić drugą ratę na uczelni.
Teraz podsumujmy sobie odsetki: za 4 miesiące wyszło nam łącznie 55,96 zł.
Porównajmy teraz te dwa warianty spłaty:
- W przypadku skorzystania z oferty uczelni zaciągamy kredyt w wysokości 1650 zł na 72,6%, płacimy 400 zł odsetek i łącznie do spłaty 30 stycznia mamy 2050 zł.
- Gdybyśmy jednak zdecydowali się sfinansować brakującą kwotę limitem kredytowym w rachunku, to zaciągamy kredyt w wysokości 1650 zł na 10%, płacimy 55,69 zł odsetek i łącznie do spłaty mamy 1705,69 zł.
Oczywiście musimy mieć na uwadze to, że mając określony limit kredytowy na koncie, moglibyśmy nie spłacić zadłużenia 30 stycznia, bo nikt by nas do tego nie zmuszał. Ponadto mając do dyspozycji pieniądze banku, moglibyśmy wybrać studia, na które nas po prostu nie stać, nie posiadając własnych pieniędzy nawet na pierwszą ratę. Moglibyśmy też mniej racjonalnie wybierać kierunek studiów, bo jak pieniądze banku są dostępne, to łatwiej się wydaje.
Granica pomiędzy inwestycją, a niepotrzebnym wydawaniem pieniędzy jest bardzo płynna, często trudna do zdefiniowania. Dodatkowo zamazują ją błędy poznawcze, na które wszyscy jesteśmy podatni.
Podsumowanie
Powyższy przykład dosyć wyraźnie pokazuje, że matematyka finansowa jest bardzo podstępna i często z pozoru nielogiczna. Coś, co intuicyjnie czujemy i postrzegamy jako prawdziwe, nie zawsze wytrzymuje konfrontację z liczbami. Warto poświęcić chwilę na zrozumienie takich mechanizmów, bo podejmując bieżące decyzje, możemy zupełnie nieświadomie tracić spore pieniądze.
W kolejnym artykule pokażę Ci na typowo biznesowych przykładach, związanych m.in. z rabatami za natychmiastowe opłacenie faktury, jak możesz wykorzystać kredyty w działalności gospodarczej i kiedy rzeczywiście jego zaciągnięcie jest korzystne. Przyjrzymy się też ewidentnym minusom takiego rozwiązania.
Pobierz bezpłatnie (0 zł)
Program Naprawy Zysków
Sprawdź, czy Twoja firma przyniesie
co najmniej dwa razy większe zyski niż teraz...
Wprowadź drobne zmiany i…
- przekonaj się, dlaczego w Twojej firmie brakuje gotówki,
- namierz pieniądze, które przeciekają Ci przez palce,
- wykorzystaj potencjał, który JUŻ w Twojej firmie JEST, a nie taki, w który trzeba dodatkowo inwestować,
- ZAPLANUJ zysk.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Bartosz Tomala
Uwielbia tabelki w Excelu i dba o to, aby każde działanie biznesowe miało ekonomiczny sens. Absolwent Finansów i bankowości katowickiej Akademii Ekonomicznej, studiów podyplomowych z Informatyki w Wyższej Szkole Bankowej i Psychologii społecznej Uniwersytetu Śląskiego oraz studiów MBA na uczelni Łazarskiego. Przedsiębiorca z 15-letnim doświadczeniem, który po pracy oddaje się swoim największym pasjom – podróżom i książkom.