Gdyby ktoś poprosił mnie o jednozdaniowe podsumowanie książki Jak Google, Bono i Gates trzęsą światem dzięki metodzie OKR, to powiedziałabym, że jest jak drukowany mentor. Żeby było jasne – nie mam absolutnie na myśli żadnej księgi mądrości dla biznesu. Nic z tych rzeczy!
Chodzi po prostu o to, że z tej książki autentycznie można wyciągnąć całą masę życiowych porad. A najlepsze jest to, że nie odnoszą się one wyłącznie do prowadzenia firmy. Sam posłuchaj, co ciekawego w niej znalazłam.
Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:
- na czym polega metoda OKR,
- czy metoda OKR gwarantuje sukces w biznesie…
- …i czy może lepiej byłoby stosować ją poza pracą.
Na studiach miałam znajomą, która każdy tydzień zaczynała od przygotowania listy zadań do zrobienia. W niedzielę wieczorem wiedziała z dokładnością do godziny, czym będzie zajmowała się konkretnego dnia i jakie to przyniesie efekty. Znajomi z akademika patrzyli na nią jak na dziwoląga, ale w piątkowe popołudnia wszyscy byliśmy pod wrażeniem jej zorganizowania i determinacji. Dzisiaj prowadzi własny biznes (to też pewnego dnia zanotowała sobie w kalendarzu) i weekendy kończy zawsze tak, jak 10 lat temu.
Kiedyś zdradziła mi, że to właśnie te listy tygodniowe stoją za jej poukładaną i całkiem fajną karierą. I pewnie zapomniałabym o tym, gdyby nie John Doerr i jego Jak Google, Bono i Gates trzęsą światem dzięki metodzie OKR. Bo widzisz, jego podejście do biznesu opiera się dokładnie na trzech konkretnych zasadach. Tych samych, które na studiach wymyśliła moja znajoma.
Przypadek? Nie sądzę ;)
Już opowiadam, o co chodzi.
Zasada nr 1: Zaprzyjaźnij się z OKR
OKR (ang. objectives and key results) to – tłumacząc dosłownie – cele i kluczowe rezultaty, które chcesz osiągnąć w wybranym przedziale czasowym. Mogą one dotyczyć codziennych planów, na przykład rozmowy z kontrahentem albo zakupu nowego sprzętu do firmy. Ale nic nie stoi też na przeszkodzie, żebyś spojrzał na swoje OKR-y z perspektywy długofalowej – na przykład określając, gdzie chcesz być biznesowo za parę lat.
Nie zapominajmy też o drugiej części, czyli key results. Jeśli powiesz sobie, że za 5 lat chcesz być liderem branży, to od razu pomyśl o tym, na jakiej podstawie zweryfikujesz, czy faktycznie osiągnąłeś swój cel. Dla mojej koleżanki takimi kluczowymi rezultatami były na przykład zdane na 100% egzaminy albo ukończony rozdział pracy zaliczeniowej. Grunt, żebyś był precyzyjny.
Ok, ale po co Ci właściwie taka lista zadań? I czy zakumplowanie się z notatnikiem na serio poprawi działanie Twojego biznesu? Pozwól, że oddam głos autorowi.
„Liderom model OKR zapewnia znakomity wgląd w funkcjonowanie organizacji. Stanowi dla nich również istotne wsparcie w dyskusji. Na przykład: »Dlaczego użytkownicy nie mogą załadować filmu do YouTube’a niemal natychmiast? Czyż to nie byłoby ważniejsze niż ten inny cel, który wyznaczyliście sobie na następny kwartał?«”.
Parafrazując – dzięki OKR możesz na bieżąco kontrolować sytuację w firmie. Wiesz, co jeszcze musisz zrobić, żeby działała jak dobrze naoliwiona maszyna. Monitorujesz postępy. Rozumiesz wyzwania pracowników. Poprawiasz błędy wtedy, kiedy się pojawiają, i nie dajesz się zaskoczyć kwartalnym raportom, bo wszystko wiesz (i ulepszasz!) na bieżąco.
Czyli jest dobrze.
Ale zawsze może być lepiej, prawda? Dlatego w tym miejscu pojawia się kolejna zasada od autora Jak Google, Bono i Gates trzęsą światem dzięki metodzie OKR. Jest równie prosta i bezpośrednio wiąże się z tym, co przed chwilą Ci opowiedziałam. Posłuchaj.
Zasada nr 2: Określ konkrety
Mówiłam już, że w ramach OKR najważniejsze jest określenie celów i kluczowych rezultatów. Pora więc pogadać o tym, JAKIE powinny one być, żeby Twój wysiłek miał w ogóle sens.
John Doerr parę razy podkreślił w swojej książce, że wszystkie plany trzeba precyzować. Im są konkretniejsze (i bardziej ambitne, ale o tym za moment), tym lepiej dla Ciebie – będzie Ci łatwiej określić, czy dotarłeś tam, dokąd zamierzałeś. Poza tym taka chwila refleksji często prowadzi do zaskakujących wniosków… Na przykład takich w stylu: „O kurde, ale dużo osiągnąłem w takim krótkim czasie!”. Mówię serio.
Jak takie precyzowanie celów wygląda w praktyce?
Ano możesz na przykład zaplanować, że do końca tego roku chcesz podwoić sprzedaż w firmie. W ramach bonusu możesz dodać mniejsze cele miesięczne – na przykład, że w październiku rozszerzysz portfolio produktowe o 10 nowych pozycji. Albo że do końca listopada sprzedaż rok do roku będzie wyższa o 60%. Albo… No przecież wiesz najlepiej, co napisać.
Sam przyznasz, że to brzmi bardziej precyzyjnie niż „do sylwestra zacznę sprzedawać więcej” – w tym pierwszym przypadku po prostu pracujesz na twardych danych. A twardym danym nikt się nie sprzeciwia ;)
Jeśli wciąż masz wątpliwości, to popatrz, co na ten temat ma do powiedzenia John Doerr.
„W 1968 roku – tym samym, w którym zaczęła działać firma Intel – pewien profesor psychologii z Uniwersytetu Maryland sformułował teorię, która musiała mieć wpływ na Andy’ego Grove’a. Edwin Locke sugerował, że, po pierwsze, »ambitne cele« mają większe przełożenie na osiąganie dobrych wyników niż cele łatwe do osiągnięcia. Po drugie, k o n k r e t n e ambitne cele »pozwalają osiągnąć lepsze wyniki« niż ambitne cele, które zostały zdefiniowane bardzo niejasno.
W ciągu kolejnych 50 lat przeprowadzono ponad tysiąc projektów badawczych, które potwierdziły odkrycie Locke’a. Dzisiaj uznaje się je za »jedną z najlepiej sprawdzonych i najdobitniej dowiedzionych koncepcji w całej teorii zarządzania«. Prowadzone w tym zakresie eksperymenty w 90 procentach potwierdzają, że odpowiednio zdefiniowane i ambitne cele mają wymierny wpływ na wzrost produktywności”.
Mówiąc najprościej – mierz wysoko i zawsze znajduj czas na to, żeby spojrzeć wstecz. Dopiero wtedy uświadomisz sobie, jak wiele zrobiłeś i jak wiele możesz jeszcze osiągnąć (mówię poważnie, sama też niedawno przeprowadziłam taki eksperyment i wyniki były kosmiczne). Jeśli nie wierzysz, weź kartkę i na szybko spisz wszystkie kamienie milowe w swoim biznesie (albo życiu) z pięciu ostatnich lat.
I co, robią wrażenie, prawda? ;)
Przejdźmy zatem do ostatniej zasady, która brzmi…
Zasada nr 3: Trzymaj się konkretów
Kiedy już określisz swoje konkretne cele, pozostaje teoretycznie najprostsza rzecz.
TEORETYCZNIE najprostsza. W praktyce jest niestety najtrudniejsza, bo chodzi o trzymanie się wytyczonej ścieżki… A wszyscy wiemy przecież, jakie to bywa upierdliwe (zwłaszcza kiedy startujesz od ambitnych planów).
Żeby było jasne – nie namawiam Cię do tego, żebyś stał się niewolnikiem własnej listy zadań. Nie chodzi o to, żebyś każdego dnia padał w firmie na twarz i kładł się spać dopiero wtedy, kiedy odhaczysz wszystkie punkty w swoim notatniku. Masz przecież prawo do odpoczynku i do tego, żeby raz na jakiś czas odpuścić!
Proszę Cię tylko o systematyczność i o to, żebyś pod koniec każdego tygodnia (albo miesiąca) mógł poklepać się po ramieniu i powiedzieć: „No, zrobiłem kawał dobrej roboty”. Tylko tyle i aż tyle.
Podsumowując…
W pierwszej kolejności metoda OKR miała służyć biznesowi. Skorzystali z niej tacy giganci jak Google i Intel, więc trudno o lepszą rekomendację ;)
ALE! Jeśli coś dobrze sprawdza się w firmie, to czemu by nie przenieść tego na grunt prywatny?
Skoro moja koleżanka mogła w ten sposób przejść na piątkach całe studia (a kierunek nie należał do najłatwiejszych i był wykładany w obcym języku) i znalazła jeszcze przy okazji czas na parę wyjść na miasto, to co miałoby powstrzymać Ciebie? Jeśli masz jeszcze pod ręką tę kartkę z kamieniami milowymi, o którą Cię wcześniej prosiłam, to zacznij działać już teraz.
Nie ma na co czekać – do końca roku pozostaje coraz mniej czasu.
Chcesz wejść na wyższy poziom? Pobierz listę 52 książek biznesowych
na 52 tygodnie roku
Co zyskasz:
- spokój – przestaniesz się zastanawiać, co czytać,
- prestiż – dołączysz do przedsiębiorców, którzy chcą rozwijać swój biznes,
- pewność – znajdziesz w tych książkach porady, które można wykorzystać w polskich realiach małej firmy, a nie w oderwanych od rzeczywistości światowych korporacjach.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Paulina Pietrzak-Jaworska
Specjalistka w dziedzinie content marketingu i mediów społecznościowych, która w "wolnej chwili" znajduje jeszcze czas na projektowanie graficzne i tłumaczenia. Pasjonuje się podróżami, językami obcymi i ogrodnictwem. Czasem lubi pobiegać lub zmalować coś fajnego (dosłownie i w przenośni).