Ciepły, słoneczny dzień. Osiedlowa piaskownica, a w niej kilku rodziców ze swoimi dziećmi. Mały chłopiec podchodzi do mamy i o coś ją pyta. Mama ze wzrokiem w telefonie, przesuwając palcem po ekranie, odpowiada coś synkowi z lekkim zdenerwowaniem i poirytowaniem w głosie. Chłopiec odchodzi ze smutną miną.
Restauracja. Nęcący zapach pysznych dań unosi się w powietrzu i lekko kusi wyczekujących głodomorów. Przy jednym ze stolików na swój posiłek czeka para. Dziewczyna przegląda w telefonie Facebooka, co chwila wzdychając z irytacją. Chłopak próbuje coś zagadywać, ale słyszy jedynie zdawkowe „mhm”.
Ale z drugiej strony… właśnie potrzebuję dostać się dość szybko do miasta. Uruchamiam aplikację Bolta, wybieram taksówkę, wiem, kiedy mniej więcej będzie i ile zapłacę.
Jestem w mieście, którego kompletnie nie znam. Nie muszę wyciągać i rozkładać wielkiej papierowej mapy – wystarczą mapy Google w telefonie. Aplikacją uruchamiam zmywarkę i zmieniam ustawienia w wentylatorze. Wszystko wygodnie i na wyciągnięcie ręki…
Czyli technologia nie jest zła sama w sobie, problemem jest to, jak z niej korzystamy. W dzisiejszej recenzji przedstawię sposób poradzenia sobie z uzależnieniem czy przytłoczeniem technologiami, jaki daje nam Cal Newport w swojej książce Cyfrowy minimalizm. Jak zachować skupienie w hałaśliwym świecie, proponując swoim czytelnikom gotową filozofię korzystania z technologii.
Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:
- czym jest cyfrowy minimalizm,
- jakie zasady warto wprowadzić, żeby „odgracić się” cyfrowo,
- jak poprawić jakość swojego życia, wykorzystując technologie, a nie uzależniając się od nich.
Internet to wielka siła, która wniosła do naszego życia wiele dobrego, jednak bilans naszego związku z technologiami i urządzeniami cyfrowymi wydaje się być bardzo niepewny – jakby korzyści mieszały się ze szkodami. Można odnieść wrażenie, jakbyśmy stali się niewolnikami naszych urządzeń i byli przez to zwyczajnie wyczerpani. Jakbyśmy nie zauważali, że błyszczące ekrany bez ustanku próbują przyciągnąć naszą uwagę i manipulować naszym nastrojem.
Może w takim razie – żeby poradzić sobie z tym problemem – powinniśmy postawić na tradycyjną dyscyplinę i siłę woli? Wyznaczyć sobie pewne granice, wprowadzić twarde zasady – taki rodzaj cyfrowego szlabanu. Czy to jednak wystarczy?
Gdy na jednym skrajnym biegunie mamy neoluddystów, którzy uważają, że należy odrzucić większość nowych technologii, a na drugim zwolenników ruchu Quantified Self (Policzalne ja), którzy starannie integrują urządzenia cyfrowe ze wszystkimi elementami swojego życia, Cal Newport proponuje jego zdaniem najlepsze rozwiązanie – coś, co nazywa się…
Droga cyfrowego minimalizmu
Jego zdaniem nie możemy pasywnie pozwalać…
„(…) aby szalona mieszanina narzędzi, rozrywek i rozpraszaczy uwagi, jakie daje epoka internetu, dyktowała nam, jak mamy spędzić czas, czy jak się czuć. Musimy aktywnie działać, by wydobyć z cyfrowych technologii to, co dobre, a uniknąć tego, co złe. Potrzebujemy filozofii, która pozwoli, aby to nasze aspiracje i wartości określały nasze codzienne doświadczenia [wyróżn. JK]”.
I właśnie w swojej książce Cyfrowy minimalizm. Jak zachować skupienie w hałaśliwym świecie opisuje tę filozofię: analizuje cyfrowy minimalizm, dlaczego działa i jak go wdrożyć do własnego życia, jeśli nam się spodoba.
W pierwszej części książki przeczytasz o filozoficznych podstawach cyfrowego minimalizmu i o cyfrowym odgracaniu.
Druga część pokaże przykłady prowadzenia zrównoważonego życia zgodnego z zasadami cyfrowego minimalizmu. Na końcu każdego rozdziału dostaniesz przykładowy zbiór praktyk, które mają za zadanie pomóc wprowadzić w życie najważniejsze zasady.
Dlaczego tak łatwo wpadamy w cyfrowy nałóg?
„Miałem wielkie plany, że trochę pośpię, a trochę popracuję – powiedział mi. – Ale kiedy samolot kołował na pas startowy, zacząłem grać na telefonie w prostą grę strategiczną zwaną 2048. Kiedy lądowaliśmy sześć godzin później, wciąż w nią grałem”.
Jak to się dzieje, że ulegamy technologii tak łatwo, iż potrafimy totalnie odlecieć na długie godziny? Jak działa całe to technouzależnienie? Czy to nie jest czasem kolejne słowo straszak? Myśląc o uzależnieniu, bardziej mamy w głowie obraz narkomana albo alkoholika. Ale czy można uzależnić się od technologii?
Autor podaje, że:
„uzależnienie to stan, w którym człowiek angażuje się w użytkowanie substancji lub w zachowanie, których działanie nagradzające zapewnia silną motywację do poznawania zachowania, pomimo skutków negatywnych”.
I jego zdaniem nowe technologie szczególnie dobrze nadają się do wspierania uzależnień behawioralnych. Co konkretnie to sprawia? Największe znaczenie mają dwa czynniki, na które nasze umysły są bardzo podatne. Są to:
- nieregularne wzmocnienie pozytywne,
- pragnienie aprobaty społecznej.
Wzmocnienie pozytywne polega na zastosowaniu bodźca nagradzającego. A jeśli nagrody są dawane z nieprzewidywalną częstotliwością, są dużo bardziej kuszące niż te wręczane w przewidywalnym terminie. Dlaczego? Nieprzewidywalność powoduje wydzielanie większych ilości dopaminy – kluczowego neuroprzekaźnika regulującego nasze pragnienie.
Dlatego też sprawdzanie co chwila, czy ktoś polajkował nasz post, staje się tak kuszące. Albo bezmyślne klikanie w linki prowadzące od jednego nagłówka do drugiego. Jak pisze Cal Newport, sprawdzanie swoich lajków to „nowa forma palenia”, to metaforyczne pociągnięcie za wajchę jednorękiego bandyty.
A pragnienie aprobaty społecznej? Nie ma co ukrywać, że jesteśmy istotami społecznymi, które dla przetrwania potrzebują aprobaty plemienia, a informacje pojawiające się w mediach społecznościowych mają również związek z aprobatą ze strony innych ludzi. Jak czytamy w książce: „Jeśli dużo ludzi kliknie na mały obrazek serduszka pod naszym najnowszym postem na Instagramie, to jakby plemię okazało nam aprobatę”. A brak takich pozytywnych informacji zwrotnych wywołuje uczucie niepokoju. Dlatego tak wielu ludzi wpada w uzależnienie od mediów społecznościowych.
Jaki płynie z tego dla nas wniosek? Nowe technologie wraz ze swymi dobrociami mogą prowadzić do uzależnień behawioralnych, a korzystamy z nich znacznie częściej, niż jest to dla nas dobre. Autor pisze, że wręcz celowo są one tak zaprojektowane, byśmy obsesyjnie z nich korzystali, dając się wplątać w nierówny wyścig zbrojeń, niczym w walkę Dawida z Goliatem. Zdecydowanie potrzebujemy poważnej strategii…
Zasady cyfrowego minimalizmu
Na początek trzeba wyjaśnić sobie pojęcia.
Cal Newport pisze, że przedstawia nam filozofię korzystania z technologii. Co to znaczy „filozofia korzystania z technologii”? Jak wyjaśnia autor, to coś, co decyduje, jakie narzędzia cyfrowe wpuszczamy do swojego życia, z jakiego powodu i na jakich warunkach.
A cyfrowy minimalizm to:
„Filozofia korzystania z technologii, w której czas spędzany online skupiony jest na małej liczbie starannie dobranych i zoptymalizowanych działań, które mocno wspierają to, co ma dla nas wartość, oraz radosnej rezygnacji z całej reszty”.
Podstawowe pytanie, które powinno nam towarzyszyć, brzmi więc: „Czy to jest najlepszy sposób na użycie technologii do wspierania tej wartości?”.
Autor przedstawia 3 główne zasady cyfrowego minimalizmu:
Zasada 1: Bałagan jest kosztowny
Gdy zbyt wiele urządzeń, aplikacji i usług zajmuje nasz czas i uwagę, powoduje to ogólny negatywny koszt, który może przeważyć nad niewielkimi korzyściami, jakie dany przedmiot czy usługa dostarcza indywidualnie.
Zasada 2: Optymalizacja jest ważna
Technologia, której używamy, ma wspierać coś, co jest dla nas wartością. Konieczne jest więc staranne przemyślenie, jak z niej korzystać.
Zasada 3: Zamiar przynosi satysfakcję
Postanowienie, by używać nowych technologii zgodnie z własnym zamiarem i celem, oraz realizowanie go – dają satysfakcję.
W dalszej części książki autor bardziej szczegółowo przedstawia argumenty za stosowaniem każdej z tych zasad.
Jak się cyfrowo odgracić?
Jeśli koncepcja cyfrowego minimalizmu przypadnie nam do gustu i chcielibyśmy wprowadzić ją w swoim życiu, od czego powinniśmy zacząć?
Co ciekawe, autor poleca nagłą transformację, a nie stopniową metodę małych kroczków. Ma to związek z tym, jak funkcjonują mechanizmy cyfrowego świata.
A konkretnie proponuje następującą – tak to nazwijmy – procedurę postępowania:
- Zarezerwuj sobie 30 dni, podczas których zrobisz przerwę od opcjonalnych technologii w swoim życiu.
- W tym czasie wypróbuj i na nowo odkryj czynności i zachowania, które uważasz za sensowne i satysfakcjonujące.
- Pod koniec tej przerwy raz jeszcze wprowadź w życie opcjonalne technologie. Dla każdej ponownie wprowadzonej ustal, jakim wartościom w Twoim życiu służy i jak konkretnie będziesz jej używać, aby zmaksymalizować daną wartość.
Krok 1 # Kilka ważnych uwag do tego procesu:
- Warto na początek ustalić sobie kilka zasad. Pod pojęciem nowe technologie autor rozumie: aplikacje, strony internetowe, a także powiązane narzędzia cyfrowe dostarczane za pośrednictwem komputera lub telefonu, które mają zapewnić rozrywkę, informację lub kontakt (czyli mikrofali wyrzucać nie musicie :)). Autor proponuje również włączyć tu gry wideo i oglądanie filmów (choć do nowych technologii nie należą) – dlaczego tak, to dokładnie wyjaśnia już w książce.
- W niektórych przypadkach trzeba całkowicie powstrzymać się od używania danej technologii, w innych wystarczy przygotować zestaw procedur, które dokładnie określają, kiedy i jak można z niej korzystać. Jasność takich zasad to klucz do sukcesu.
- Technologie opcjonalne to według autora takie, z których czasowe zrezygnowanie nie spowoduje szkód lub poważnych zakłóceń w Twoim życiu osobistym lub zawodowym.
Krok 2 # Zrób sobie 30-dniową przerwę:
- Doświadczenie wielu osób, które testowały w swoim życiu cyfrowe odgracanie, pokazuje, że na początku dostosowanie się do nowych zasad będzie zwyczajnie trudne. Wiele z tych osób co chwila miało ochotę zaglądać do telefonu bez żadnej potrzeby. Będzie to zwyczajnie powodowało frustrację. Ale jak w przypadku każdego nowego nawyku, to też mija – trzeba być jednak na ten trudny etap gotowym.
- Po co nam taki czas 30 dni? Zdaniem autora potrzebujemy go po to, by ponownie odkryć, co jest dla nas ważne i co lubimy robić poza światem lśniących cyfrowych urządzeń (przykład: u wielu ludzi obsesyjne korzystanie z telefonu maskuje pustkę spowodowaną brakiem wykształconych sposobów wypoczynku). To może być czas na odkrycie zupełnie nowej lub starej aktywności, która daje prawdziwą satysfakcję.
Krok 3 # Ponownie wprowadź technologię:
Czym się kierować przy ponownym wprowadzaniu technologii? Autor proponuje zadać sobie 3 ważne pytania:
- Czy ta technologia wspiera bezpośrednio coś, co głęboko sobie cenię? To jedyny warunek, pod jakim można z powrotem korzystać z tych narzędzi. Cyfrowy minimalista używa technologii, by służyła temu, co on uważa za najważniejsze, a całą resztę bez żalu odpuszcza.
- Czy ta technologia jest najlepszym sposobem na wspieranie danej wartości?
- Jak będę od teraz jej używać, by zmaksymalizować jej wartość i zminimalizować szkody? Czyli tutaj wchodzą na scenę procedury operacyjne, które określą, kiedy i jak z danej technologii będę korzystać. Można powiedzieć, że od teraz stajesz się dyrektorem do spraw nowych mediów we własnym życiu. :)
Przykłady działań wspierających cyfrowy minimalizm
W drugiej części książki Cal Newport daje różne propozycje aktywności, które mogą nam pomóc w praktykowaniu naszego nowego stylu życia. Zobaczcie, co zaleca.
- Spędzanie czasu w samotności
- To zapewnienie swojemu umysłowi regularnych dawek ciszy.
- Zwykle rozumiemy to jako fizyczne odseparowanie od innych ludzi, jednak wielu badaczy wskazuje na to, że w odosobnieniu bardziej chodzi o to, co dzieje się w naszym umyśle, a nie w otoczeniu. Jest zatem możliwe, że będziemy cieszyć się takim stanem wyciszenia w zatłoczonej kawiarni, w metrze albo w swoim domku. Z drugiej strony możemy przebywać w najcichszym miejscu, jakie sobie tylko wyobrażamy, a nasz umysł może buzować od nadmiaru bodźców niczym wulkan. Chodzi więc bardziej o skupienie się na własnych myślach i doświadczeniach – niezależnie od miejsca, w którym aktualnie przebywamy.
- Czemu dbanie o taki stan umysłu miałoby nam pomóc? To wyciszenie może nam przynieść zrozumienie i równowagę emocjonalną, wynikające z refleksji, której nic ani nikt nie pogania. Taka samotna refleksja, wbrew pozorom, może również pomóc docenić bardziej bliskie więzi.
- W ostatnim czasie, w którym wmawiano nam, że im więcej możliwości połączeń, tym lepiej, taki pomysł bycia samemu, wylogowania mózgu – jak mówił o cyfrowym detoksie Anders Hansen – może się wydawać nieatrakcyjny. A jednak wiele badań wskazuje na to, że bez tego tracimy mnóstwo ważnych rzeczy: umiejętność regulowania swoich emocji, jasnego spojrzenia na wiele trudnych problemów, budowania odwagi moralnej, wzmacniania więzi. Kolejna sprawa jest związana z tym, że nie jesteśmy stworzeni do bycia nieustannie podłączonymi i taka bezustanna komunikacja w jakiś sposób zmienia chemię w mózgu.
- Jak można znaleźć takie odosobnienie w dzisiejszych czasach? Możemy na przykład spędzać trochę czasu z dala od telefonu, chodzić na długie spacery, pisać listy do siebie lub dziennik.
- Zadbaj o wartościowy wypoczynek
Gdy brakuje nam wypracowanych form naprawdę solidnego wypoczynku, bardzo często tę pustkę i zmęczenie wypełniamy za pomocą cyfrowego szumu. Ale po takim przeglądaniu internetu wcale nie jesteśmy wypoczęci.
Dlatego potrzebujemy zajęć, które będą wysokiej jakości wypoczynkiem. Autor pisze, że powinny to być zajęcia głównie natury fizycznej.
Doskonale sprawdzi się tu rękodzieło, wytwarzanie fizycznie wartościowych przedmiotów, wykorzystywanie swoich talentów i umiejętności w ten sposób. Co ciekawe, Newport pisze, że jako ludzie mamy potrzebę brania w ręce narzędzi i wytwarzania rzeczy. Obecnie, gdy ekrany różnych urządzeń cyfrowych zastąpiły rękodzieło, ludzie tracą poczucie własnej wartości, wynikające z tego, że mogą wytworzyć dla kogoś coś wartościowego i pokazać to światu. Być może popularność mediów społecznościowych wynika z tego, że oferują zastępcze źródło chwalenia się.
Ciekawym pomysłem mogą być również zajęcia, które są elementem struktur społecznych, np. wolontariat czy dołączenie do grupy osób uprawiających sport.
Autor zaleca również, żebyśmy nasz wypoczynek z góry planowali i zwyczajnie tych planów się trzymali. To taka strategia wolnego czasu. Zachęca też, żeby z góry wyznaczyć sobie konkretny czas, który będziemy spędzać na niskojakościowym odpoczynku (np. surfowanie po sieci, sprawdzanie mediów społecznościowych czy oglądanie filmików).
I piękne zdanie na podsumowanie:
„Nierobienie niczego jest przeceniane. Zazwczyczaj takie momenty przechodzą w niskojakościowe zajęcia, a korzyści z nich płynące są niewielkie. Zainwestowanie energii w coś trudnego, ale wartego zachodu, niemal zawsze przynosi znacznie większą nagrodę”.
Podsumowując…
Niektórzy badacze, zajmujący się wpływem nowych technologii na nasze życie, zadają pytanie: „czy smartfon zniszczył pokolenie?”. Ale jak wskazuje autor, to nie samo korzystanie z urządzeń cyfrowych czyni nas nieszczęśliwymi.
W jednej ze swoich myśli Platon porównał duszę człowieka do rydwanu ciągniętego przez dwa rumaki, nad którymi próbuje zapanować woźnica. Jeden z koni jest uosobieniem naszej szlachetności i mądrości, dążenia do doskonałości. Drugi to symbol tego, co zmysłowe i przyziemne. Oba konie są zaprzęgnięte do jednego rydwanu, więc żeby móc podążać w tym samym kierunku, muszą ze sobą współgrać. Podobnie jest z człowiekiem: oba te elementy mieszają się ze sobą. Kontrolą i prowadzeniem ich we właściwym kierunku ma zajmować się ów metaforyczny woźnica, czyli rozum lub rozsądek.
Może właśnie w świecie cyfrowych urządzeń potrzebujemy takiego woźnicy. Może tym, co mamy nawet najcenniejszego, jak sugeruje autor, jest nasz czas i potrzebujemy bardziej świadomie przemyśleć, na co ten czas wymieniamy. Bo wbrew pozorom, jak przeczytamy w książce:
„(…) często łączny koszt rzeczy, które nie są niezbędne, a którymi zapełniamy swoje życie, może ogromnie przeważać nad drobnymi zyskami, które obiecuje nam każdy poszczególny fragment tego bałaganu”.
„Minimaliści cyfrowi postrzegają nowe technologie jako narzędzia, których należy używać, by wspierać to, co głęboko cenią – nie jako źródło wartości samej w sobie. Nie akceptują pomysłu, że każda korzyść jest uzasadnieniem dla wpuszczenia do swojego życia pożerającego uwagę serwisu, a zamiast tego zainteresowani są stosowaniem nowej technologii na bardzo wybiórcze i celowe sposoby, aby uzyskać wielkie korzyści”.
A kluczem do tego wszystkiego – jak wskazuje autor – jest to, że tu nie chodzi wcale o nowe technologie, ale o jakość naszego życia.
Cal Newport – o autorze
Cal Newport jest profesorem informatyki na Georgetown University i autorem sześciu poczytnych książek, w tym bestsellerowej Pracy głębokiej. Nie można znaleźć go na Twitterze, Facebooku ani Instagramie, ale często można spotkać go z rodziną na spacerze w Waszyngtonie, D.C., gdzie mieszka z żoną i dziećmi, albo śledzić artykuły na jego popularnej stronie internetowej: calnewport.com.
Chcesz wejść na wyższy poziom? Pobierz listę 52 książek biznesowych
na 52 tygodnie roku
Co zyskasz:
- spokój – przestaniesz się zastanawiać, co czytać,
- prestiż – dołączysz do przedsiębiorców, którzy chcą rozwijać swój biznes,
- pewność – znajdziesz w tych książkach porady, które można wykorzystać w polskich realiach małej firmy, a nie w oderwanych od rzeczywistości światowych korporacjach.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Justyna Królak
Pasjonatka lektur rozwojowych, biznesowych i ciągłego doskonalenia. Przez wiele lat szefowa Klubu Książki Tolle.pl. Prywatnie jest szczęśliwą żoną Coraz Lepszego Szefa.