Pamiętam dokładnie moment, w którym po obejrzeniu pewnego filmiku na YouTube zrobiło mi się przez chwilę nieprzyjemnie gorąco. To był poniedziałek, przełom listopada i grudnia 2022 roku. Sugestywne nagranie dotyczyło narzędzi AI. To wtedy uzmysłowiłem sobie, że wkrótce stracę dotychczasową pracę, a moja branża zmieni się nie do poznania.
Historia pewnego malarza
W połowie XIX wieku w pewnym kraju żył sobie malarz. Od małego lubił coś tam bazgrać i rysować, ale poza tym był zupełnie normalny.
Kiedy stał się dorosły, wybuchła rewolucja. Nagle pojawiło się ogromne zapotrzebowanie na malarzy. Powód? Każdy rzemieślnik i mieszczanin chciał mieć u siebie obrazy przedstawiające to, czym się na co dzień zajmuje.
Człowiek ten trafił do największej manufaktury w okolicy. Od świtu do nocy stał przy sztalugach i malował jeden absurdalny motyw: stalowe pokrywy studzienek kanalizacyjnych. Szybko doszedł do mistrzostwa. Zaczął zarabiać coraz więcej.
Jednak zamiast być szczęśliwy – gorzkniał i usychał. Chciał malować to, co mu w duszy gra, a nie to, co było mu narzucane. Bał się jednak, że pozbawi się w ten sposób jedynego źródła zarobku. Nie miał odwagi rzucić intratnego zajęcia i podążyć za tym, co latami paliło go od środka.
Kiedy dowiedział się o wynalezieniu fotografii – jako jedyny w manufakturze ucieszył się z tego powodu. Stracił pracę tak szybko, jak ją zdobył. Został z niczym, ale zyskał doskonałą wymówkę, by przestać malować te cholerne włazy do kanałów.
Wreszcie mógł zająć się tym, o czym zawsze marzył…
Co było dalej? Tego dowiesz się za kilka minut.
300 000 000 ludzi na bruku
Podobno taka ma być liczba ofiar rewolucji wywołanej przez pojawienie się nowej generacji narzędzi AI.
Trochę dziwi mnie postawa linkedinowych ekspertów od wszystkiego, którzy twierdzą, że „przez chwilę będzie ciężko, ale potem – już tylko lepiej, bo tak samo było podczas rewolucji przemysłowej”.
Zachwalają oni, jak bardzo narzędzia AI wyręczają ich w pracy, jak wiele czasu dzięki temu zyskują. Moim zdaniem, to dość krótkowzroczne myślenie, skupione na doraźnych zyskach.
AI już teraz zaczyna pokonywać nas w tym, w czym zawsze byliśmy świetni i co radykalnie odróżniało nas od reszty żywych organizmów. A z każdą nową wersją danego narzędzia będzie nas miażdżyć coraz bardziej.
Owszem, AI pomaga rozwiązywać problemy, na które nie potrafiliśmy znaleźć odpowiedzi, umie stawiać trafne diagnozy w ułamku sekundy, ale tych pozytywów jest (moim zdaniem) mniej niż negatywów.
Uważam, że kręcimy na siebie sznur, na którym w przyszłości zawiśniemy. Ale zanim to się stanie (bo to, że do tego dojdzie, jest pewne), trzeba będzie pomyśleć o tym, jak odpowiedzieć na wyzwanie, które sami sobie zafundowaliśmy.
Jak wymyślić siebie na nowo?
Przez niemal 12 lat zajmowałem się pisaniem tekstów – reklamowych i nie tylko. W ostatnich kilku miesiącach zapotrzebowanie na moją pracę spadło zbyt mocno, żeby nadal biernie się temu przyglądać.
Nie czekając na najgorsze, postanowiłem od razu ruszyć do kontrataku i wymyślić siebie na nowo, niemalże od zera. Niemalże, bo nawet po najgorszej przewrotce nigdy nie zaczynamy działać z kompletnie pustą głową.
Co zawiera „wymyślenie siebie na nowo”?
Sam nowy biznes czy nowa ścieżka kariery to stanowczo za mało. Powiem więcej: to drobny dodatek, wisienka na torcie. Wymyślenie siebie na nowo to tak naprawdę gruntowny remont wszystkiego. Powrót do źródeł. Do tego, co w życiu najważniejsze.
Oto kolejne kroki tego procesu:
1) Zacznij od zadbania o to, co już masz
Kiedy nieoczekiwanie tracisz grunt pod nogami i z Twojego życia nagle znika to, czym zajmowałeś się przez długie lata, przez dłuższą chwilę jesteś kom-plet-nie zdezorientowany. Gdy mija pierwszy szok, zaczynasz rozglądać się dookoła. Chcesz ocenić straty i sprawdzić, co Ci pozostało.
Jeśli masz rodzinę, tę bliższą albo dalszą, jeśli masz przyjaciół albo chociażby znajomych – to jesteś uratowany. Musisz tylko o nich wszystkich z powrotem zadbać. W końcu teraz masz na to czas. Dużo czasu...
Masz dużo czasu, ale musisz się spieszyć. Inaczej stanie się to, o czym na jednej z pierwszych stron książki Esencjalista pisze jej autor, Greg McKeown. Otóż umieścił on tam następującą sentencję: „Jeżeli sam nie ustalisz priorytetów w swoim życiu, ktoś inny zrobi to za ciebie”.
To zdanie brzmi upiornie. Najgorsze jednak jest to, że bardzo łatwo można na jego podstawie stworzyć równie przerażające wersje:
„Jeśli nie zaczniesz dbać o swoją żonę, zadba o nią ktoś inny”.
„Jeśli nie zaczniesz dbać o swojego męża, znajdzie się ktoś, kto zechce robić to bez mrugnięcia okiem”.
„Jeśli nie znajdziesz odrobiny czasu dla swoich dzieci, znajomych, przyjaciół, to wkrótce zjawi się ktoś, kto będzie miał go dla nich pod dostatkiem”.
2) Odnajdź sens prostych czynności
Idźmy dalej.
Poukładanie na nowo spraw rodzinnych i relacji z innymi ludźmi – to fundament, na którym można postawić pierwszą kondygnację Twojego nowego życia, czyli sens tkwiący w tym, co zwyczajne i proste.
Zanim wymyślisz siebie od nowa, zwróć uwagę na rzeczy, które do tej pory lądowały u Ciebie w szufladzie z napisem „błahe, nie zawracać sobie nimi głowy”.
Tymczasem to właśnie w tych prostych czynnościach możesz odkryć spore dawki sensu. Codzienny zastrzyk z nich pozwoli Ci zacząć cieszyć się tym, co już masz. A masz tego, nawet będąc na dnie, całkiem sporo!
Oto trzy proste przykłady.
Załóżmy, że przygotowujesz śniadanie dla dzieci. Prawdopodobnie nie jesteś w tym momencie tą osobą, która zrobi to najlepiej (chyba, że posiadasz tytuł mistrza kuchni). Jesteś jednak tym człowiekiem, który dokładnie w tym miejscu i w tym czasie zrobi to z największą miłością.
Załóżmy, że odwozisz dzieci do szkoły. Na 99% nie jesteś superkierowcą, ale na pewno jesteś tym, kto zrobi to z największą troską, starannością i uważnością, czyli z tym wszystkim, co dyktuje Ci miłość do Twoich dzieci.
Załóżmy, że odświeżasz ściany w mieszkaniu. Nie cierpisz czyszczenia, skrobania, gruntowania, szpachlowania, malowania i sprzątania po remoncie. Jeśli jednak robisz to wszystko z miłości do rodziny, to bez trudu odnajdziesz w tym sens.
3) Znajdź sens większy niż Ty sam
Kiedy już uchwycisz niepowtarzalny smak prostych czynności, którym nadałeś sens, zaczniesz pewnego dnia odczuwać apetyt na więcej.
Zaczniesz nieśmiało rozglądać się za możliwością zrealizowania swoich najskrytszych marzeń. Tych, które regularnie lądowały na półce z napisem „do zrobienia kiedyś tam”. No bo jeśli nie zrobisz tego teraz, kiedy wszystko Ci się posypało – to kiedy?
Jakie jest jedno z moich największych marzeń? Chciałbym, żeby moje dzieci trafiły kiedyś na szczęśliwe „drugie połówki”. Na dobrych ludzi, z którymi spędzą resztę życia. Tylko jak to zrobić?
Czy w przyszłości łatwo będzie kogoś takiego spotkać? Patrząc z dzisiejszej perspektywy, wydaje się, że może to być co najmniej trudne – z co najmniej dwóch powodów.
Oto one:
Obejrzałem jakiś czas temu polski dokument o dzieciach uzależnionych od internetu. W jego bohaterach uderzył mnie brak śladów sensu życia i jakiejkolwiek, chociażby minimalnej pasji. Dzieci były w swoich domach obecne wyłącznie ciałem, bo ich myśli krążyły przez kilkanaście godzin na dobę (!) wokół jednego.
Jakby tego było mało, okazuje się, że dzisiejsze dzieci mają niezwykle szeroki dostęp do pornografii. Rzecz jest poważna, bo pornografia rozwala, często nieodwracalnie psychikę młodych ludzi.
To właśnie ten zabójczy „koktajl” (uzależniające media społecznościowe + dostęp do treści niszczących wnętrze) każdego dnia czyni ogromne spustoszenia w życiu młodego pokolenia.
I tu wracamy do mojego marzenia. Chciałbym w swoim życiu robić rzeczy, które będą pomagać ludziom, zwłaszcza młodym, znajdować, zauważać, odkrywać sens życia, czyli szczepionkę na wspomniany „koktajl”.
Wiem, brzmi to może górnolotnie. Jednak kiedy regularnie widzę, jak wielka przepaść dzieli te dzieci, które
- mają prawdziwe pasje, zainteresowania,
- którym ktoś pokazał niezwykłość świata,
- opowiedział piękne historie,
- zainspirował czymś wartościowym
– od tych, które (nie ze swojej winy!) są tego wszystkiego pozbawione, to ta misja zaczyna brzmieć naprawdę sensownie.
Właśnie tak znalazłem swoją nową misję. A mówiąc modniej: moje nowe dlaczego.
4) Cierpliwie buduj nowe życie
A kiedy już znajdziesz swoje dlaczego, uzbrój się w ogromne zapasy cierpliwości. Rób swoje, od samego początku dając z siebie wszystko, a nie kalkulując, czy coś się opłaca.
Nie patrz na to, ilu na swoim nowym starcie masz klientów, fanów czy obserwatorów. Nie zachowuj się kucharz i żołnierz, o których piszę poniżej:
Wyobraź sobie, że jesteś utalentowanym kucharzem. Pewnego dnia postanawiasz otworzyć małą restaurację w swoim miasteczku leżącym gdzieś w górach. Każde Twoje danie jest niezwykłe w smaku, ale jego przygotowanie jest wyjątkowo pracochłonne, a przez to – dość drogie.
Marzysz o tym, żeby Twoja restauracja przyciągała tłumy turystów. Po otwarciu okazuje się, że zaglądają do niej głównie Twoi znajomi i członkowie rodziny. Dochodzisz więc do wniosku, że nie chcesz używać całego arsenału środków, żeby gotować dla ludzi, którzy i tak Cię znają.
Co innego, gdyby odwiedził Cię ktoś spoza tego kręgu, może ktoś znany, wpływowy… Wtedy zaraz stałbyś się popularny, stanąłbyś na głowie, żeby rozpieścić jego podniebienie. Ale dla „swojaków” przyrządzasz co najwyżej taniego schabowego z kapustą.
Robisz tak, bo babcia zawsze Ci powtarzała, że nie strzela się z armaty do wróbla. Sytuacja taka ciągnie się miesiącami. Liczba gości utrzymuje się na stałym, ale dość kiepskim poziomie. Popadasz w coraz większe zniechęcenie. W końcu restauracja upada.
Inny przykład. Wyobraź sobie, że trwa wojna, a Ty jesteś lekarzem wojskowym. Na plac przed szpitalem polowym przywożą rannych w ostatniej bitwie. Jednak zamiast zacząć od razu ratować im życie, polewasz im tylko rany wodą utlenioną.
Mówisz, że poczekasz, aż rannych będzie więcej i dopiero wtedy pokażesz, na co naprawdę Cię stać. Dopiero wtedy użyjesz wszystkich swoich talentów.
Mocno bezsensowne, prawda?
Zaczynając z poziomu trawy, na pewno wiele razy będziesz zastanawiał się:
- Czy warto od samego początku wytaczać najcięższe działa?
- Czy warto od samego początku oferować wszystko, co ma się najlepsze?
- Czy nie grozi to wystrzelaniem się z nabojów?
Bardzo często będzie pojawiała się pokusa, żeby „oszczędzać siły” na czasy, kiedy biznes rozkręci się na dobre. Problem w tym, że oszczędzając w ten sposób, nie przyciągniesz ludzi do siebie. I tu koło się zamyka.
Dlaczego więc warto przyrządzać genialne potrawy dla znajomych, którzy odwiedzają Twoją restaurację albo ratować każdego rannego, nie licząc się z kosztami? Z trzech powodów.
Po pierwsze: dobry content zawsze się obroni. Jeśli opublikujesz go, gdy będziesz mieć trzech fanów, to za x czasu możesz opublikować go po raz drugi. Dobra treść to majątek, który raczej nie straci szybko na wartości.
Po drugie: lęk o wystrzelanie się z najlepszych pomysłów – jest irracjonalny. Praktyka pokazuje, że im więcej dobrych pomysłów „produkujesz”, tym więcej masz ich w swoim „magazynku”.
Po trzecie: warto od początku tworzyć świetne rzeczy, bo znajomy, którego żołądek doprowadziłeś do ekstazy, z przyjemnością opowie o tym innym. A ranny żołnierz, któremu rzuciłeś się na ratunek, będzie Twoją najlepszą reklamą.
5) Postaw na tworzenie charyzmatycznej marki
Masz już poukładane sprawy rodzinne. Znajdujesz sens w drobnych rzeczach. Odkryłeś już swoje dlaczego. Pracujesz od samego początku na pełnych obrotach. Co dalej?
Czas zmierzyć się z wyzwaniami, jakie stawia przed Tobą i nami wszystkimi rewolucja AI. A co będzie miało wartość w świecie zdominowanym przez sztuczną inteligencję?
Intuicja podpowiada mi, że wszystko, co ludzkie.
Będziemy nadal kibicować ludziom z krwi i kości. Będziemy czytać ich książki, oglądać ich filmy, kupować ich produkty, słuchać wywiadów z nimi. Nawet jeśli wszystko to będzie wytworzone z mniejszą lub większą pomocą sztucznej inteligencji.
Co więcej, nadal będziemy kupować od tych ludzi, których znamy, których lubimy i którym ufamy. Nawet jeśli w swojej pracy będą się posiłkować AI.
Obstawiam, że rewolucji AI nie muszą obawiać się te marki osobiste, które przypominają małżeństwa zawarte z myślą trwania aż do śmierci. Nastawione na wieloletnią obecność na rynku (i to bardziej na dziesiątki lat niż miesięcy). Wydłużenie perspektywy działania pociąga bowiem za sobą takie a nie inne decyzje biznesowe.
Podejrzewam, że nie muszą się bać konkurencji AI również te marki osobiste, które bazują na niezmiennych, ponadczasowych wartościach. Na tych „staroświeckich” wartościach, o których wielu z nas po cichu marzy, choć dla świata wydają się być niemodne.
Jestem prawie pewien, że AI nie zrobi najmniejszej krzywdy tym markom osobistym, które przez całe życie starają się usilnie dążyć do celu większego niż one same. Tym, które mają konkretną misję i każdego dnia ją realizują. Tym, które są charyzmatyczne. Przykład: Coraz Lepsza Firma.
6) Pamiętaj o tym, co nigdy nie przemija
A kiedy już okaże się, że Twój pomysł na stworzenie siebie od nowa – całkiem nieźle wypalił, nie zapominaj o tym, co czyni Cię człowiekiem. Miej zawsze z tyłu głowy to, co w życiu najważniejsze. Dzięki temu będziesz mógł bez obrzydzenia spoglądać co rano w lustro.
A co jest tym niezawodnym kompasem, który w każdej sytuacji wskaże Ci właściwą drogę? Odpowiedź jest prosta:
Tak sobie myślę, że…
gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
gdybym zdobył wszystkie branżowe nagrody świata,
i przyciągał do siebie lajki i suby
(jak magnes opiłki żelaza),
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Albo jak zwyczajny pustak,
który żyje z rozpędu.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i wiedział, gdzie szykują się biznesowe okazje
i kto-gdzie-z kim-dlaczego-i po co
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
Byłbym zwykłym zerem, przed którym nie stoi nic:
żadna dodatnia wartość.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
gdybym napisał setki takich tekstów,
opublikował tysiące dobrych rad
i miliony gładkich słówek
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Potrafi czekać na Ciebie z kolacją do północy,
żebyś po całym dniu wreszcie zjadł coś ciepłego.
Miłość nie zazdrości,
ale tak żywiołowo cieszy się z cudzego szczęścia,
że wszyscy myślą, że ono faktycznie jest Twoje.
Miłość nie szuka poklasku,
bo jeśli podnosi kogoś na duchu,
opatrując jego rany troskliwymi słowami,
to robi to z fejkowego konta.
Nie unosi się pychą,
bo dobrze wie,
komu zawdzięcza swoje sukcesy.
Nie dopuszcza się bezwstydu,
bo nie raz przekonała się,
że czystość daje radość,
której klikający w xxx nigdy nie osiągną.
Miłość nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Nawet Twoje „na śmierć o tym zapomniałem”.
Miłość nigdy nie ustaje,
dlatego nadal nosi obrączkę na palcu,
choć dobrze wie, że w dniu,
w którym to drugie serce stanęło na zawsze,
ślubna przysięga straciła ważność.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
Happy end?
Podsumujmy:
- Masz już poukładane sprawy rodzinne.
- Znajdujesz sens w drobnych rzeczach.
- Odkryłeś już swoje dlaczego.
- Pracujesz od samego początku na pełnych obrotach.
- Zacząłeś pracować nad stworzeniem charyzmatycznej marki, która ma przetrwać Twoją śmierć i działać spokojnie dalej, jak gdyby nigdy nic.
- Posługujesz się wreszcie kompasem, który każdego dnia podpowiada Ci, jaką decyzję powinieneś podjąć.
Czy to wszystko, co musisz zrobić, żeby wymyślić siebie od nowa i rozpocząć kolejny etap swojej życiowej kariery? Prawie! Ostatnim elementem jest szczęście znalezienia się z właściwymi ludźmi, we właściwym miejscu o właściwym czasie.
PS
Jak zakończyła się historia tego malarza, o którym wspomniałem na wstępie? Cóż, facet nigdy nie istniał. Wymyśliłem go, żeby pokazać Ci, co czułem przez ostatnie 12 lat i jak zareagowałem na wybuch rewolucji AI.
Od chwili, kiedy obejrzałem filmik, po którym przez chwilę zrobiło mi się nieprzyjemnie gorąco – minęło pół roku. Tyle czasu potrzebowałem, żeby zaorać 12 lat życia i zacząć budować siebie na nowo.
Zmiana, kryzys – to szansa na coś nowego, lepszego i bardziej fascynującego niż do tej pory. Dlatego dziś robię to, o czym możesz przeczytać w stopce tego artykułu.
Pobierz DARMOWY (0 zł) PORADNIK:
„100 pomysłów na duży rozgłos
bez wydawania dużych pieniędzy”
Znajdziesz w nim m.in. odpowiedzi na pytania:
- Tanio, łatwo czy szybko? Czym najłatwiej zrazić do siebie klientów? Odpowiedź Cię zdziwi
- Co działa na klientów znacznie lepiej niż rabaty? (strona 3)
- Jak raz na zawsze zmniejszyć do zera liczbę klientów niezadowolonych z Twoich produktów? (strona 4)
- Kiedy warto przyznać rację awanturującemu się klientowi (nawet gdy to on się myli), by zdobyć dzięki temu więcej nowych klientów? (strona 6)
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Maciej Wojtas
Pomaga rodzicom uczyć dzieci i odkrywać życiowe pasje (zobacz: Wojtas.Academy). Wydaje ebooki edukacyjne dla całej rodziny (zobacz: MaciejWojtas.pl). Chcesz czytać więcej jego tekstów? Zapisz się na ten newsletter.