Ten artykuł jest dla Ciebie – Kasiu, Justyno, Agnieszko, Karolino, Doroto…
Jesteście żywymi kobietami, które znam bardzo dobrze lub poznałam na jakimś etapie życia.
Jesteście cudownymi, wspaniałymi kobietami, które zasługują na wszystko to, co najlepsze. Jesteście świetnymi właścicielkami biznesu, pracownikami, matkami, partnerkami, przyjaciółkami, koleżankami…
Jesteś wspaniała dla wszystkich, tylko nie dla siebie…
Mam ochotę na Ciebie nakrzyczeć. Wydrzeć się zwyczajnie w nadziei, że moje słowa do Ciebie dotrą. Momentami możesz tak właśnie odebrać formę, w jakiej piszę ten artykuł. Musisz natomiast wiedzieć, że robię to z miłości. I z miłością. A także z bólem…
Boli mnie, jak patrzę na to, co sobie robisz.... Jak traktujesz samą siebie... Jak bardzo nie szanujesz swoich potrzeb, w tym tych najbardziej fundamentalnych…
Patrzę, jak się miotasz, jak walczysz, jak szarpiesz się z życiem i mam ochotę złapać Cię za ramiona i krzyknąć prosto w twarz:
Dziewczyno, to nie musi tak wyglądać! Możesz to załatwić inaczej! Nie musisz walczyć! Możesz po prostu zadbać o to, co dla Ciebie ważne. Na spokojnie. Powolutku. Bez napięcia i stresu.
Patrzę na Ciebie, jaka jesteś piękna i mądra. Jak wspaniałe masz talenty. Jak ogromną wartość wnosisz do tego świata i ludzi, którzy Cię otaczają. Patrzę na Ciebie i chce mi się płakać… Bo tak bardzo nie szanujesz sama siebie… W relacji z partnerem, dzieckiem, rodziną, klientami, znajomymi…
Jak chcesz nauczyć swoje dziecko szacunku do siebie, kiedy sama go nie masz?
Ogród bez ogrodzenia
Jesteś jak ogród bez ogrodzenia, do którego każdy może wejść w dowolnej chwili i korzystać, kiedy i jak mu się podoba.
Nie stawiasz ogrodzenia wokół swojego ogrodu, a potem dziwisz się, że Twoje róże są podeptane, trawnik wyschnięty, a skalniak rozkopany…
Czemu się dziwisz? Czego masz pretensje do tych, którzy to zrobili? Przecież im na to pozwoliłaś! Nie postawiłaś ogrodzenia i jesteś zła, że ktoś chodzi w brudnych butach po Twoim ogrodzie?!
Dajesz chodzić po swoim ogrodzie, to ludzie chodzą. Taka jest kolej rzeczy.
Do tego jeszcze denerwujesz się, jak ktoś stawia ogrodzenie w swoim ogrodzie i nie pozwala Tobie po nim chodzić. Jesteś oburzona, że ktoś stawia Ci granice, podczas gdy Ty jesteś tak “bezgranicznie oddana”. Jesteś wściekła, kiedy ktoś nie oddzwania, bo właśnie odpoczywa, albo nie biegnie Ci z pomocą, jak lamentujesz. Jesteś zła, kiedy ktoś odważnie pokazuje Ci ogrodzenie i nie pozwala wejść do ogrodu.
Wiesz, dlaczego tak jest? Bo jak nie masz własnego ogrodzenia w ogrodzie, to nie potrafisz zaakceptować ogrodzenia innych.
Kiedy sama nie stawiasz granic, bardzo trudno jest Ci przyjąć granice innych osób.
Mając świadomość braku ogrodzenia w swoim ogrodzie oraz konsekwencji, jakie z tego wynikają, możesz postąpić na 3 sposoby.
Pierwszy z nich jest zupełnie niekonstruktywny, ale jednocześnie najprostszy. Możesz nie zrobić nic i nadal “stać w miejscu i tupać nóżkami”, jak mała dziewczynka, której coś się nie podoba. Tak robi wiele kobiet. Są w miejscu, w którym nie chcą być, ale nic z tym nie robią. No może poza narzekaniem i ględzeniem, którego z trudem słucha się kolejny raz…
Kolejne dwie strategie są już bardziej sensowne i zdecydowanie polecam Ci którąś z nich.
Zmień swoje zachowanie lub zmień nastawienie do sytuacji
Jeśli w danym momencie czujesz się źle, to prawdopodobnie zrobiłaś lub robisz coś, co to powoduje. Akceptacja lenistwa swojego partnera, to również jest to “robienie”. Brak akceptacji dla lenistwa, to nie jest opieprzanie partnera 10 raz dziennie i nadal jego obsługiwanie, tylko odmowa obsługi i konsekwentne trzymanie się tego. Bez niepotrzebnego strzępienia języka i nerwów.
Możesz zawsze wybrać opcję zmiany nastawienia i na przykład zaakceptować to, że sama robisz wszystko, a on nic. Prawdopodobnie zresztą sama do tego doprowadziłaś, wyręczając go we wszystkim, bo chciałaś mieć zrobione “lepiej i szybciej”. Jak nie chce Ci się pracować nad swoim zachowaniem, które wpłynie na zachowanie partnera, to chociaż zmień nastawienie i się od niego odczep. Chcesz być perfekcyjną panią domu, to sobie bądź, ale daruj sobie pretensje wobec bliskich, którzy nie chcą brać udziału w Twoim konkursie “białej rękawiczki”.
Pamiętaj Kochana, że jeśli jakaś strategia działania doprowadziła Cię do momentu, w którym dzisiaj jesteś, to aby zmienić sytuację, musisz najpierw zmienić strategię działania. A jeszcze wcześniej musisz zmienić swoje myślenie, aby działanie, czyli strategia, była w ogóle możliwa. Zacznijmy zatem od tego, co obecnie myślisz na temat relacji z bliskimi.
Twoje poczucie szczęścia zależy od tego, co się dzieje w ważnych dla Ciebie relacjach. Twoje szczęście zależy od tego, co się dzieje w Twojej relacji z partnerem, dzieckiem, rodzeństwem, przyjaciółmi. I na to, co się dzieje w tych relacjach, można spojrzeć z 4 perspektyw.
Co “masz i chcesz” mieć w tej relacji oraz czego “nie masz i nie chcesz mieć”. To jest piękna przestrzeń na wdzięczność. Jest tak, jak chcesz, aby było i warto być za to wdzięcznym.
Obszar “mam, nie chcę”, to te rzeczy w relacji, których masz dosyć i nie chcesz ich doświadczać. Po drugiej stronie tego obszaru są rzeczy, za którymi tęsknisz, czyli wszystko to, czego “nie masz, ale chciałabyś mieć”.
Zapraszam Cię teraz do ćwiczenia, do którego zaprosiła mnie cudowna Małgorzata Jakubczyk z Polskiego Instytutu Mindfulness na warsztatach “Sztuka Porozumienia”.
Weź czystą kartkę i podziel ją na 4 części. Wybierz jedną, ważną dla Ciebie relację i opisz ją tak, jak na grafice, którą widzisz. Co w tej relacji masz, czego nie masz, co chcesz mieć, a czego nie chcesz.
To wspaniałe ćwiczenie, które pomogło mi jasno sprecyzować, czego oczekuję od swojego partnera i jednocześnie uświadomiło, jak wiele od niego otrzymuję. Mam nadzieję, że dla Ciebie to ćwiczenie będzie równie cennym doświadczeniem.
Może wyjdzie Ci z ćwiczenia, że chcesz więcej wsparcia i zrozumienia. I dobrze, masz do tego prawo. Tylko weź na siebie odpowiedzialność za zaspokojenie potrzeb, jakie kryją się “pod” tymi oczekiwaniami. Jedną z nich może być po prostu potrzeba odpoczynku i wytchnienia od codziennych obowiązków...
Przestać oczekiwać, że Twój mąż zauważy zmęczenie na Twojej twarzy i wspaniałomyślnie powie do Ciebie: “Kochanie, widzę, że jesteś zmęczona. Połóż się, a ja zajmę się dziećmi”. Taka scena w naszym realnym życiu może i jest możliwa, ale z tak mizerną częstotliwością, że nie zaspokoi całej Twojej potrzeby odpoczynku.
Ucz się od swojego własnego faceta i mów wprost: “Kochanie, potrzebuję odpocząć. Pobaw się z dziećmi przez godzinę, a ja się zdrzemnę”.
Dlaczego masz taki problem, żeby wypowiedzieć wprost swoją prośbę i zadbać o swoje potrzeby? Bo chcesz być lubiana? Chcesz uniknąć konfrontacji? Masz poczucie, że w ten sposób zranisz swoich bliskich?
A prawda jest taka, że ranisz ich nie dbając o siebie. Kiedy jesteś niewyspana, zmęczona, zarobiona, stajesz się straszną jędzą. Obie to wiemy, Koleżanko. Jak jesteśmy zmęczone i mamy niezaspokojone ważne potrzeby, to stajemy się zrzędzącymi, wrednymi i katującymi wszystkich jędzami. To jest to nasze dbanie o innych w pierwszej kolejności. Zatruwamy im życie i mamy do nich żal, że my dbamy o nich, a oni o nas nie...
Należy zaspokoić potrzeby bliskich, ale nie wolno wyrzekać się własnych. Jak będziesz negowała swoje potrzeby, to wkrótce wszystko cię przerośnie i winę zrzucisz na swoich bliskich – dziecko i partnera. Może nieświadomie, ale zrzucisz.
Jesteś jedyną osobą na tym świecie, która jest odpowiedzialna za Ciebie. Nie możesz liczyć na swojego partnera, dzieci, rodziców, przyjaciół czy współpracowników. To nie oni są odpowiedzialni za Twój poziom energii i samopoczucie. Nie oni załadowali do Twojego kalendarza te wszystkie sprawy, które wiszą nad Tobą jak topór. Sama je sobie wrzuciłaś na kark, albo pozwoliłaś, by ktoś Ci to zrobił, bo nie potrafiłaś powiedzieć NIE.
Sama sprawiłaś sobie swój los.
Masz w życiu tyle, ile sobie z niego wzięłaś.
Masz to, co wybrałaś. Nie masz tego, czego nie wybrałaś, choć myślisz, że nie starczyło Ci na to czasu.
Nigdy nie będziesz miała czasu, aby zrobić wszystko.
Za każdym razem, kiedy coś robisz, to jednocześnie oznacza, że czegoś nie robisz. Za każdym razem, kiedy czemuś mówisz TAK, to czemuś innemu mówisz NIE.
Być może czemuś dużo bardziej ważnemu…
Uwalniające słowo
Kochasz swoich bliskich? To zaczynaj mówić NIE. Prawdziwe, szczere, autentycznie NIE.
Dlaczego? Bo jeśli mówisz TAK wbrew sobie, wbrew temu, co faktycznie czujesz i myślisz, to prędzej czy później zranisz tych, których kochasz. I siebie samą.
“NIE to odpowiedź, w której jest najwięcej miłości” – to uwalniające zdanie znalazłam w genialnej książki Jespera Juula pt. Nie z miłości. Uwielbiam wszystkie 97 stron tej maleńkiej książeczki.
Mówienie autentycznego, osobistego NIE nie ma nic wspólnego z bezceremonialnym odrzuceniem czyjejś prośby czy pytania. Twoje szczere NIE zbliża Cię do członków rodziny. I jest jednocześnie powiedzeniem TAK w stronę własnych potrzeb i uczuć.
Jeśli nie potrafisz mówić NIE, tym samym nie potrafisz ze spokojem przyjmować NIE.
Jeśli nie potrafisz mówić NIE, to pozostaje Ci wybór 3 opcji: powiedzieć TAK bez przekonania, skłamać albo zrezygnować.
Co byś mi odpowiedziała, gdybym teraz zadała Ci trzy poniższe pytania?
- Jak często mówisz TAK bez przekonania?
- Jak często kłamiesz, bo nie potrafisz powiedzieć NIE?
- Jak często poddajesz się, bo to łatwiejsze niż powiedzenie NIE?
Mówienie TAK komuś, to mówienie NIE samej sobie.
Mówienie NIE komuś, to mówienie TAK samej sobie.
Komu częściej mówisz NIE? Sobie czy komuś?
I przede wszystkim, trzeba kochać i szanować samą siebie. I brać odpowiedzialność za swoje życiowe wybory.
Mówienie NIE to nic innego, jak wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, a to leży w interesie wszystkich ludzi, którzy są wokół Ciebie. Jeśli nie troszczysz się o własne granice i potrzeby, to prędzej czy później poczujesz żal do swoich bliskich, że nie zaspokoili Twoich potrzeb.
Tylko, że oni nie są za to odpowiedzialni! Mogą w tym uczestniczyć, mieć swój duży wkład, ale nie są za to odpowiedzialni. Ty jesteś za to odpowiedzialna. Ty i tylko Ty!
Mówienie NIE, to mówienie TAK samemu sobie. Swoim potrzebom. Mówiąc NIE, dajesz prawo innym do mówienia NIE. Dajesz innym przestrzeń do świadomego dbania o własne potrzeby.
Emocje w potrzebie
Wiesz, co się dzieje, kiedy masz niezaspokojone potrzeby? Brakuje Ci energii, czujesz dyskomfort, zmęczenie, niezadowolenie, niepokój, złość, smutek, strach lub zawiedzenie. Żyjesz, doświadczając trudnych emocji. Być może nawet wydaje Ci się, że powodem Twoich trudnych emocji są inni ludzie. A to nieprawda… Tak to po prostu interpretuje Twój umysł. Takie tworzy hipotezy dla Twojego złego samopoczucia.
Ale Ty nie jesteś swoimi myślami. Jesteś kimś znacznie więcej. Nie musisz się wkręcać we własne myśli i emocje. Możesz natomiast pochylić się nad swoimi trudnymi emocjami i zorientować się, jakie niezaspokojone potrzeby są ich źródłem.
Zrób to teraz. Kliknij tutaj, a znajdziesz pięknie opracowane materiały z książki Marshalla Rosenberga pt. Porozumienia bez Przemocy. Znajdź i pobierz plik “NVC-lista potrzeb”.
W pliku masz listę uniwersalnych ludzkich potrzeb, począwszy od potrzeb fizycznych, przez relację ze sobą i innymi ludźmi, po autonomię i radość z życia. Wybierz 5-7 potrzeb, które są dla Ciebie ważne, a których Ci brakuje w życiu.
Teraz zastanów się, jak możesz zadbać o zaspokojenie tych potrzeb. Jeśli wybrałaś potrzebę odpoczynku, to zastanów się, jak możesz ją zaspokoić. Może to kwestia jednorazowa, a może powinnaś wpisać odpoczynek w swój harmonogram dnia? Może będziesz mogła zadbać o nią samodzielnie, a może będziesz musiała poprosić o pomoc dzieci i partnera?
Tak czy inaczej, opracuj strategię zaspokojenia tej potrzeby i weź odpowiedzialność za jej realizację. Stwórz warunki, by Twoje potrzeby mogły być zaspokojone. Zadbaj o okoliczności, które będą wspierały ich zaspokajanie. Proś, dogaduj się, negocjuj z bliskimi, aby zadbać o siebie i swoje potrzeby.
I pamiętaj: Ty i tylko Ty jesteś odpowiedzialna za siebie. Tylko i wyłącznie Ty jesteś odpowiedzialna za zaspokojenie swoich potrzeb.
Twój partner nie jest od tego, aby zaspokajać wszystkie Twoje potrzeby. Nie ma takiego supermena na świecie, który by Ci dogodził we wszystkim. Po to masz przyjaciółki, koleżanki, sąsiadki i profesjonalistów, aby zaspokajać te potrzeby niezależnie od partnera.
Zaspokajaj swoje potrzeby również poza domem.
Chcesz się wygadać? Idź do przyjaciółki albo psychoterapeuty. Po co katujesz swojego męża? On jest mężczyzną, czego od niego oczekujesz? Najpewniej da Ci radę w nadziei, że zamkniesz się i przestaniesz męczyć. Pamiętaj, że faceci w stresie się nie wygadują, tylko chowają do jaskini i zamykają w sobie.
Chcesz rozrywki, a Twój mężczyzna woli siedzieć w domu? To zabierz przyjaciółkę na koncert czy kabaret. W czym problem? Bycie w związku to nie dożywocie z jedną i tą samą osobą w małej zamkniętej celi.
Jakie masz inne pomysły na to, aby zrobić sobie dobrze? ;)
Ułatwiaj sobie życie
Myślisz, że to takie bohaterstwo być zarobioną i zmęczoną? Że to takie szlachetne zajechać się i zrobić wszystkim dobrze? Że to takie godne podziwu, jak opowiadasz na prawo i lewo, jak jesteś zajęta i nie masz czasu wypić na spokojnie kawy z własną siostrą?
Litości, Dziewczyno…
Dbanie o siebie, o swoje dobre samopoczucie, sen, relaks, komfort fizyczny i psychiczny to Twój pieprzony obowiązek! Kiedy czujesz się dobrze, cały świat z tego korzysta. Kiedy czujesz się źle, wszyscy dookoła na tym tracą – Twój partner, dzieci, rodzice, przyjaciele, współpracownicy, a nawet sąsiedzi…
Obudź się i zatrzymaj. Wyłącz ten przeklęty autopilot i zastanów się, co Ty właściwie robisz i dlaczego?!
Czy to, co teraz robisz, wnosi wartość w Twoje życie?
Czy spędzenie każdej soboty na “generalnym sprzątaniu” wnosi wartość w Twoje życie?
Nie? To na litość Boską, zapłać jakiejś dziewczynie 100 złotych i niech Ci posprząta mieszkanie, podczas gdy Ty będziesz w pracy. Dziewczyna zarobi na swoje wydatki, a Ty odpoczniesz w sobotę z rodziną.
Twój odpoczynek i czas spędzony z rodziną jest wart o stokroć więcej niż te 100 złotych!
Już słyszę Twoje komentarze…
- Ona nie posprząta tak dobrze jak ja…
- Co ludzie powiedzą…
- Co moja rodzina sobie o mnie pomyśli…
I już odpowiadam na Twoje komentarze.
Tak, ona nie posprząta Twojego mieszkania czy domu tak dobrze jak Ty. Pewnie zrobi to gorzej. I co z tego? Co jest ważne? Żeby było posprzątane i abyś Ty wypoczęła i była fajna dla otoczenia, czy aby było perfekcyjnie posprzątane przez Ciebie i abyś zatruła wszystkim życie swoim ględzeniem ze zmęczenia?
Co Cię obchodzi, co ludzie powiedzą, albo co pomyśli Twoja rodzina? To jest ważniejsze niż Twoje samopoczucie, radość i szczęście? Chcesz, aby lęk przed opinią innych, często obcych ludzi, zabierał Ci szansę na szczęście?
Dziewczyno, obudź się! Ludzie myślą w 99,9% tylko i wyłącznie o sobie. Głęboko w nosie mają Ciebie i Twoje wybory. Nawet jeśli krytycznie komentują coś, co mówisz czy robisz, to co z tego? Czy ludzie, którzy Cię obgadują, płacą Twoje rachunki? Czy oni biorą odpowiedzialność za Twoje popsute relacje z mężem i dziećmi? Czy oni biorą na siebie ból karku, kręgosłupa i głowy, gdy padasz z wycieńczenia?
Nie… Dlaczego więc tracisz choćby sekundę swojego życia na to, aby się przejmować tym, co mówią o Tobie inni ludzie?
Uświadom sobie, że miłość to nie jest to samo co obsługa. Kochanie kogoś nie oznacza bycia jego służącą. Trzeba kochać i wymagać. Dzielić się obowiązkami tak samo, jak dzielisz się obowiązkami z ludźmi w pracy. Dopasować zadania pod naturalne preferencje i predyspozycje danej osoby. Doprowadzić do tego, by każdy w domu było odpowiedzialny za jakiś kawałek od początku do końca.
U mnie gotuje Tomek, bo lubi i potrafi znakomicie to robić. Ja chętnie sprzątam po jego twórczych godzinach w kuchni. I generalnie odpowiadam za porządek w kuchni. Ale wynoszenie śmieci i odkurzanie to już obowiązek mojego partnera. Ja odpowiadam za to, aby ubrania były poprane i poskładane, ale wywiesza je na suszarce Tomek.
Moje są środy i wtedy oddaję się kobiecym rozkoszom typu kosmetyczka, masaż, siłownia i plotki z przyjaciółką. W tym czasie mój Tomek ogarnia dziecko i dom. Ja mam czas dla siebie i dogadzam sobie na wszystkie możliwe sposoby bez poczucia winy.
Poniedziałki są Tomka – ma kurs żeglarski i załatwia sobie inne męskie sprawy. Nie wnikam. Ja ogarniam naszą córkę i domowe obowiązki.
W soboty Tomek śpi do południa, a ja ogarniam dziecko i dom. Potem robimy “zmianę warty” i ja idę na siłownię, a Tomek gotuje obiad. Dogadaliśmy się tak, jak każdemu z nas jest wygodnie. Przyjrzeliśmy się swoim naturalnym potrzebom i predyspozycjom, i wzajemnie je sobie zaspokoiliśmy. Można? Można bez problemu!
Sukowatość jest fajna
Może i jestem suką dbającą o własne potrzeby. Wcale tego nie neguję. Widzę natomiast, że moje podejście bardzo służy moim najbliższym. Dzięki temu, że dbam o siebie, to jestem najczęściej spokojna, rozluźniona, wypoczęta i mam dużo energii. Więc odbieram dziecko z przedszkola z szerokim uśmiechem na twarzy i chęcią do wspólnej zabawy do wieczora.
Dlatego witam wracającego z pracy partnera uśmiechem i pocałunkiem, dzięki czemu on chętnie wraca do domu.
Poza tym moja sukowatość, czyli umiejętność mówienia NIE, powoduje, że mój partner nauczył się mówić TAK własnym potrzebom. Dając sobie prawo do dbania o siebie, daję prawo Tomkowi do dokładnie tego samego. Do dbania o jego potrzeby.
Mam głębokie przekonanie, że za jakość mojego życia odpowiadam ja i tylko ja. I nie pozwolę nikomu wchodzić do mojego ogrodu bez pytania. I dlatego właśnie z pewnością i spokojem mówię do swojej córki:
“Weronika, nie lubię jak wchodzisz mi na plecy. Nie rób tego, bo ja tego nie lubię i tego nie chcę”
Dlatego z odwagą i podniesioną głową mówię swojemu partnerowi:
“Tomek, nie pomogę Ci teraz. Umówiliśmy się, że Ty za to odpowiadasz i chcę się tego trzymać. Ja zrobiłam swoje, teraz Ty dokończ swoje. A ja idę zmyć makijaż i kładę się spać.”
I dlatego potrafię odmówić członkowi mojej rodziny, gdy prosi mnie o przysługę, ponieważ wiem, że jak się zgodzę, to będę pluła sobie w brodę przez dwa miesiące i ostatecznie go znienawidzę.
Kochana Cudowna Kobieto! Żyj i daj żyć innym. W spokoju, relaksie, równowadze fizycznej i psychicznej. Idź w stronę zdrowego egoizmu i zacznij organizować pracę i życie w zgodzie ze sobą. Zatrzymaj się i zrewiduj sposób, w jaki myślisz i działasz. Daj sobie prawo do bycia szczęśliwą kobietą, przy której wszyscy mogą być sobą i żyć w zgodzie z własnymi potrzebami.
10 sposobów na stres
dla przedsiębiorcy
Pobierz za darmo (0 zł) i odetchnij z ulgą
Sprawdź:
- co zrobić, gdy gonitwa myśli nie pozwala Ci zasnąć,
- jak się zachować, by stres Cię nie zjadł, kiedy pojawią się problemy,
- jak sobie poradzić, gdy emocje Cię rozsadzają, a „musisz” być twardym szefem.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Monika Madejska
Ekspert rozwoju talentów - pomaga małym i średnim przedsiębiorcom odkrywać ich mocne strony i na ich bazie budować skuteczne firmy. Rozwiązuje problemy z zarządzaniem sobą oraz ludźmi w biznesie. Specjalistka w dziedzinie przeciwdziałania wypaleniu zawodowemu.